Rowerowy rok 2024

Obrazek wyróżniający dla wpisu „Rowerowy rok 2024”. Na kolaż czterech zdjeć rowerów (na tle śniegu, dojrzałej kukurydzy, zielonego lasu latem i wiosennego, dopiero zieleniącego się lasu.

Jeżdżenie w 2024 zacząłem już pierwszego stycznia od siedemdziesięciu kilometrów na Średniej Pętli Noteckiej, przeciągniętej o odcinek Smogulec–Kcynia.

Rowerowy rok zamknąłem 30 grudnia, również na Średniej Pętli, gdy wbiłem ostatnie 60 kilometrów wyzwania Festive 500.

Nie planowałem takiej klamry, nawet nie pamiętałem, że w Nowy Rok jechałem podobną trasę, ale niechcący fajnie wyszło.

W ciągu roku przejechałem 48 tras o długości przekraczającej 50 kilometrów (o 9 więcej niż przed rokiem), z czego 22 miało więcej niż setkę (o 15 więcej niż w 2023!).

Lista Przebojów

Zmiany

W przeciwieństwie do 2023, w minionym roku obyło się bez większych zmian.

Wymieniłem zintegrowany czujnik kadencji i prędkości na zestaw osobnych, przy czym miałem trochę problemów.

Na jazdę w jesiennych deszczach kupiłem wodoodporne ochraniacze. Działają, ale mam zastrzeżenia.

Kupiłem też nowe lusterko, po tym jak złamałem poprzednie. Ale że wybrałem ten sam model, to nie liczę tego jako zmiany.

Statystyki

W 2024 zarejestrowałem w sumie 213 aktywności o łącznej długości 7328 kilometrów, które zajęły mi razem 360 godzin i 59 minut, co oznacza, że spędziłem na rowerach 15 dni. W tym czasie podjechałem w górę 40 303 metry.

Większość zarejestrowanych przejazdów, bo aż 124 (o 55 więcej już w 2023), były wyjazdami na zakupy, do urzędów i innych takich. Jazd dla samej frajdy rowerowania zaliczyłem tylko 89 (+7). Oczywiście łączny dystans tych drugich jest dużo dłuższy: 6078 kilometrów dla frajdy, 1250 na zakupy.

Największy dystans wykręciłem w czerwcu, kiedy to przekroczyłem 1000 kilometrów w miesiącu. Najsłabiej wypadł styczeń z 238 kilometrami.

W sumie w 10 kolejnych miesiącach, od marca do grudnia włącznie, przekroczyłem 500 kilometrów.

Wykres „Ilość jazd w miesiącu”. Najwyższe słupki mają sierpień, maj i czerwiec, najniższe wrzesień i styczeń.
Wykres „Dystans wyjeżdżony w miesiącu”. Słupki rosną od początku roku, osiągają szczyt 1000 km w sierpniu, a potem opadają, z kolejnymi wzrostami w październiku i grudniu.

Nie licząc spowodowanego pogodą spadku w lutym i kolejnego w grudniu, gdy oszczędzałem siły, by przejechać Festive 500 bez problemów, utrzymywałem dość równe, raczej niskie tempo. Dużo mniej jeździłem tras po samych szosach, a więcej po leśnych szutrach i piachach, co wyraźnie odbiło się na średnich prędkościach.

Średni dystans jazd dla frajdy też trzymałem dużo bardziej wyrównany niż w poprzednim roku. W dziewięciu miesiącach wyniósł powyżej 60 kilometrów.

Wykres „Średnia prędkość jazd dla frajdy”. Najwyższy słupek (23,6 km/h) ma lipiec, poza nim powyżej średniej są kwiecień, maj, czerwiec oraz wrzesień. Najniższy przypada w lutym.
Wykres „Średni dystans jazd dla frajdy”. Słupki rosną od stycznia i osiągają szczyt 87,6 km w lipcu.

Mapa

Najbardziej jaskrawy fragment mapy to oczywiście moje wyjazdy na zakupy do Nakła i kilka najbliższych tras nad Notecią oraz krótkie pętle do Łobżenicy i Mroczy.

Widać, że trzymałem się północnej strony Noteci, coraz śmielej pchając się w lasy od Wałcza po Tucholę.

Na wycinek mapy Polski naniesiona heatmapa moich aktywności. Najczęściej jeżdżone trasy są żółte, mniej popularne przechodzą w pomarańcz, a najrzadsze są zaznaczone na fioletowo. Mapa sięga od Wałcza po Tucholę i Bydgoszcz, oraz od Swornegaci po Żnin.

Przy tworzeniu heatmapy skorzystałem z Strava Multiple Ride Mapper Jonathana O’Keeffe.

Squadrats

W 2024 powiększyłem mój übersquadrat (największy kwadrat ułożony z odwiedzonych squadratów) z 15 × 15 do 17 × 17. To nieduża zmiana, ale za to znacznie wzrosła mi liczba odwiedzonych skwadratów o 313. Ten przyrost, największy od 2017, zawdzięczam głównie dwóm trasom za Zalew Koronowski (+37 i +48), do Swornegaci (+56), wizycie na wrzosowiskach (+44) i wypadowi do Jastrowia i Zakrzewa (+34).

Okno przeglądarki z mapą z serwisu Squadrats z zaznaczonymi kwadratami zdobytymi w 2024. Na popupie informacja „You've collected 313 new squadrats since the beginning of 2024”.

Porównanie z całością „kariery”

Słupki z 2024 wyraźnie wyróżniają się na tle lat poprzednich. Całoroczny dystans ustępuje wyłącznie temu z 2016 (7,3 tysiąca km vs. 11,6). Podobnie z ilością jazd, chociaż tu różnica jest jeszcze mniejsza (213 vs. 218), chociaż tylko pozornie, bo tę statystykę nabijają mi głównie wyjazdy na zakupy. Po ich odliczeniu okazuje się, że jazd dla frajdy zaliczyłem o ponad połowę mniej niż w 2016 (89 vs. 212).

Wykres „Dystans wyjeżdżony w roku” dla lat 2015-2024. Słupek dla 2016 jest dużo wyższy od pozostałych, 2017 jest o połowę niższy, a 2018 to mniej niż 1/3 tego z 2018. Potem są dwa lata lekkich wzrostów, znowu spadek do poziomu z 2018 i kolejne trzy lata wzrostów, tym razem większych.
Wykres „Ilość jazd w roku” pokazujący podobne tendencje co poprzedni. Najwyższy słupek ma rok 2016 i przekracza poziom 200 aktywności. Następny jest rok 2024 i 2023 (ok. 150).

Średnia prędkość jazd dla frajdy minimalnie podskoczyła w porównaniu z zeszłym rokiem do 21,8 km/h, ale nadal jej daleko do prędkości z pierwszych lat rowerowania, gdzie sięgała 27 km/h.

Wykres „Średnia prędkość jazdy dla frajdy” dla lat 2015-2024. Pierwsze cztery słupki są powyżej 25 km/h, po czym następuje spadek poniżej 23 (w 2021 niecałe 20).

Za to średni dystans pobił wszelkie rekordy. Z 68,3 km jest o prawie 14 kilometrów wyższy od 54,5 km w 2016. Trochę mnie zaniepokoiła ta statystyka. Wydaje mi się, że zdrowiej i lepiej dla formy byłoby jeździć więcej krótkich tras treningowych, ograniczając długie jazdy do może dwóch w miesiącu.

Wykres „Średni dystans jazd dla frajdy” dla lat 2015-2024. Większość słupków utrzymuje się w okolicy 40-50. Najkrótszy jest 2021 (niecałe 30), a najwyższy  2024 (68,3).

Plany

Mój główny plan na 2025 to nie dać się ponieść brawurze. To, że w 2024 przejechałem o ponad dwa tysiące kilometrów więcej niż rok wcześniej, nie znaczy, że mogę traktować jako pewnik ponowne wyjeżdżenie takiego dystansu, a to, że zaliczyłem dwusetkę, nie powoduje, że mogę teraz beztrosko cisnąć dalej.

Przede wszystkim spokój i słuchanie swojego ciała, żeby nie powtórzyły się problemy z ledwo dojechanej trasy do Chodzieży, nie mówiąc o kontuzji sprzed paru lat, która na długo wyłączyła mnie z poważnego jeżdżenia.

Może w tym roku uda mi się przejechać Stary Kolejowy Szlak, na który wybieram się już od dawna. Ciekawe, czy do tego czasu zostanie oddana całość odcinka Złocieniec–Wałcz?

Mam na oku jeszcze jedną dwusetkę, w sporej części po drogach, których jeszcze nie odwiedzałem, ale na razie wstrzymam się z zapowiadaniem. Zobaczymy najpierw, jak będzie toczył się ten sezon.

4 odpowiedzi na „Rowerowy rok 2024”

  1. Awatar aceJacek

    @silvarerum coś się nie ładuje….

    1. Awatar silva rerum

      Federacja na chwilę przydławiła serwer, już powinno być ok.

  2. Awatar Bobiko

    Powodzenia w AD2025. mam cichą nadzieję, ze w końcu spikniemy się na rowerze w Twoich rejonach :)

    1. Awatar silva rerum

      Dzięki! Może zgadamy się np. na spotkanie na dworcu w Pile i bujniemy w lasy i na wrzosowiska. Tyle że musiałbyś mieć dużo czasu wolnego, bo ja powolutku się kulam xD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *