Rok rowerowego odpału

Miniaturka dla wpisu „Rok rowerowego odpału” - kolaż zdjęć roweru przy tablicach miejscowości.

17 lipca mija rok od czasu gdy zarejestrowałem pierwszą rowerową przejażdżkę. W ten sposób zaczęła się moja “choroba”, która wydaje się ciągle pogłębiać.

Sporą część kalendarium przedstawiłem we wpisie podsumowującym poprzedni rok. Dla przypomnienia wydarzenia z 2015:

Styczeń i luty spędziłem głównie ćwicząc na trenażerze przed telewizorem, rzadko wyjeżdżając na asfalt. Za to gdy zaczął się sezon 2016, byłem gotowy :)

Na jakieś półtora, może dwa miesiące przed rocznicą założyłem sobie dwa cele do osiągnięcia przed 17 lipca. Chciałem zejść z wagą poniżej 100 kg (po raz pierwszy od dobrych kilkunastu lat) i nakręcić 10 000 kilometrów. Pierwszy z nich odhaczyłem 28 czerwca (co od razu uczciłem ucztą w Burger Kingu), a drugi 10 lipca.

Strava twierdzi, że przez rok zarejestrowałem 237 aktywności, o łącznej długości 10 211,1 km. 1783,9 km przypada na starego Treka, a 8400,5 na Ridleya (reszta to cudze rowery). Moja średnia prędkość to 24,11 km/h.

55 razy przejechałem dystans powyżej 50 km. 27 razy powyżej setki. 6 razy przekroczyłem 150 km, a dwa razy dwusetkę.

Razem spędziłem na rowerze 423 godzin i 36 minut, co daje ponad 17 i pół dnia. Podobno spaliłem w tym czasie 217 278 kalorii i podjechałem 28 km w górę.

Tak wyglądają moje trasy na mapie. Muszę przyznać, że dumny jestem z tego co nakręciłem :)

mapa

A tu widać dobrze, ile miejsc w Polsce mam jeszcze do odwiedzenia.

Zrzut ekranu z 2016-07-14 16-48-58

Chociaż robię co mogę :)

Zrzut ekranu z 2016-07-14 17-17-38

Wykres odległości wykręconej w czasie każdego z miesięcy:

Zrzut ekranu z 2016-07-17 12-04-51

Lipiec powinien być czwartym miesiącem z rzędu, gdy przejeżdżam powyżej tysiąca kilometrów i wygląda na to, że tysiąc z hakiem będzie moim typowym miesięcznym dystansem.

Idealny tydzień wygląda tak:

  • poniedziałek — spokojny rozjazd do 50 km
  • wtorek-czwartek — szybkie i intensywne treningi: interwały lub tempówki
  • piątek — spokojny rozjazd do 50 km
  • sobota — odpoczynek
  • niedziela — długa trasa powyżej stu kilometrów

Rzadko udaje się wszystko zrealizować, czasem pogoda krzyżuje plany, czasem obowiązki nie pozwalają na trening, a czasem po prostu trudno się zebrać rano i zasuwać. Mimo tego średnio przejeżdżam w tygodniu około 300 kilometrów.

Na ogół sam, ale czasem dołącza rodzina :)

W tej chwili nie mam już żadnych konkretnych planów do zrealizowania, nie licząc wyjazdu do Trójmiasta. Chcę po prostu jeździć, ile się da, coraz dalej i szybciej, oczywiście w miarę moich skromnych możliwości. Do tego zrzucić kolejne kilogramy i wytopić porządnie łydy, żeby wyglądać nieco bardziej pro :)

Podstawowy plan na przyszłość — po prostu dalej mieć frajdę z jeżdżenia.

3 odpowiedzi do „Rok rowerowego odpału”

  1. Awatar DoomHammer
    DoomHammer

    Zawsze mnie zastanawiało: co praktycznie daje golenie nóg?

  2. Awatar Łukasz Horodecki

    Oficjalnie powody są trzy: minimalne zyski aero, wygoda przy masażu, łatwiejsze łatanie obrażeń. Do mnie przemówił czwarty, do którego większość amatorów nie chce się przyznać: opalone i umięśnione nogi wyglądają dużo lepiej gdy są ogolone :)

  3. Awatar Sławek

    Mnie też nurtowało to pytanie :) myślałem że chodzi tylko właśnie czwarty powód, trzy pierwsze to dla mnie nowość. Ale ile to pracy mi twarzy się nie chce codziennie golić a co dopiero nogi hehe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *