Gdy zaczynałem blogowanie na JoggerPL, do pisania notek używałem głównie klientów Jabbera, rzadziej interfejsu samego serwisu. Po przejściu na WordPress testowałem wiele różnych edytorów blogowych, zarówno samodzielnych, jak i w formie dodatków do przeglądarki, by ostatecznie zostać przy UI WordPressa.
W czasie szykowania się do powrotu do pisania doszedłem do wniosku, że potrzebuję czegoś lokalnego. Aplikacji, którą mogę szybko odpalić, dopisać zdanie czy dwa — tyle, na ile akurat uda mi się zebrać i zamknąć do następnego razu.
Nie chciałem włączać przeglądarki, logować się do panelu WP i odpalać edytora za każdym razem, gdy akurat będę miał ochotę coś dopisać.
Zacząłem rozglądać się za jakimś programem do pisania. Przez chwilę myślałem o najprostszym rozwiązaniu, czyli o notowaniu w gedicie (gedit to w GNOME taki nieco bardziej rozbudowany odpowiednik windowsowego Notatnika). Ale zamarzyło mi się coś innego.
Chciałem aplikacji, która:
- obsługuje składnię Markdown
- pozwala na uporządkowanie wpisów wg kategorii i szybkie przełączanie pomiędzy notkami
- automatycznie zapisuje tekst
- ma sprawdzanie pisowni
- ma minimalistyczny interfejs (i tryb bez rozpraszania, podobny do tego z WP)
- wygląda jak część mojego biurka GNOME
- jest open source
Znalazłem kilka programów spełniających większość oczekiwań i ostatecznie przetestowałem cztery: Joplin, MarkText, Paper i ThiefMD.
Joplin

Joplin to program odróżniający się od reszty możliwościami synchronizacji notatek przy użyciu ich własnego rozwiązania Joplin Cloud, a także Dropboksa i OneDrive. Nie mam w planach pisania na innych urządzeniach niż mój desktop, więc nie jest to dla mnie istotną cechą.
Dużo ciekawszym rozwiązaniem jest ich WebClipper, rozszerzenie do przeglądarki (Firefox i Chrome), pozwalający na zapisywanie jako notek stron www lub ich fragmentów, także w postaci zrzutów ekranu. Szkoda tylko, że nie można od razu wskazać, do której notki Clipper ma podpinać to, co zapisuje.
Minusem Joplina jest dla mnie przeładowany interfejs — jest tego wszystkiego po prostu za dużo. Menu, ikony, przełączniki… A mimo tego nie widzę możliwości zwiększenia interlinii.
Kolejną wadą jest to, że w przeciwieństwie do pozostałych testowanych programów nie wczytuje automatycznie katalogu z notatkami, trzeba go ręcznie zaimportować.
- Joplin jest dostępny dla Linuksa, Windows, macOS, Androida i iOS.
- Pozwala na eksport notatek do formatu Markdown, HTML oraz PDF.
MarkText

Przeciwieństwem przeładowanego interfejsu Joplina jest ten z MarkText. Brak pasków z ikonami i menu ułatwia mi skupienie się nad tym co piszę, a po włączeniu trybu maszyny do pisania (tekst przesuwa się do góry i piszmy zawsze na tej samej wysokości ekranu) oraz trybu skupienia (cały tekst poza aktualnym paragrafem jest wyszarzony i słabo widoczny) jest już naprawdę dobrze. Niestety, te tryby zostają wyłączone przy zamknięciu aplikacji i za każdym razem trzeba je włączać ponownie.
Bardzo fajną funkcją jest możliwość przełączenia panelu bocznego z listy plików na spis treści dokumentu, generowany na podstawie tagów Markdown oznaczających nagłówki. A początkującym z tą składnią pomoże popup z menu znaczników pojawiający się po zaznaczeniu fragmentu tekstu.
Minusem na pewno jest nieotwieranie przy starcie ostatnio pisanej notatki. Doklikiwanie się do niej na razie jest trochę niewygodne, ale przy większej ilości tekstów w katalogu pewnie będzie upierdliwe. Musiałbym zacząć archiwizować już opublikowane i zostawiać tylko te, nad którymi jeszcze pracuję.
Nie byłbym bym sobą, gdybym nie uznał za wadę odstawania wyglądem od reszty aplikacji. Można co prawda włączyć natywną dekorację okna, ale wtedy zamiast hamburgerowego menu w kącie okna pojawia się pełne menu z tekstowymi etykietami.
- MarkText jest dostępny dla Linuksa, Windows i macOS.
- Pozwala na eksport notatek do formatu Markdown, HTML i PDF.
Paper

Paper w pierwszej chwili był bardzo blisko zostania moim edytorem. Przede wszystkim używa biblioteki libadwaita, dzięki czemu idealnie dopasowuje się do GNOME, łącznie z responsywnym UI skalującym się do jednej kolumny przy zmniejszeniu rozmiaru okna. Możliwość ustawienia, jak będą wyświetlać się zeszyty z wpisami na bocznym panelu też jest bonusem, jak i wyraźnie szybszy start niż u poprzedników.
Niestety, gdy tylko zacząłem w nim pracować, pokazały się niedostatki. Przede wszystkim brak możliwości ustawienia rozmiaru czcionki i interlinii. Nie ma automatycznego zapisu. Nie zapamiętuje, która notatka była otwarta ostatnio. Brak eksportu do innych formatów. Irytującym mankamentem jest brak trybu skupienia i maszyny do pisania.
Szkoda, Paper ma zadatki na bardzo fajną aplikację, ale chyba nie ma za dużo szans na rozwój, bo w opisie na Gitlabie jest informacja not actively developed.
- Paper jest dostępny dla Linuksa.
- Zapisuje pliki wyłącznie w formacie Markdown.
ThiefMD

Ostatecznie wybrałem właśnie program ThiefMD i to w nim piszę tę notkę. Ma trochę denerwujących niedoróbek, ale także jedną funkcję, którą zyskał przewagę nad resztą kandydatów.
Jak widać na powyższym zrzucie ThiefMD wygląda jak reszta aplikacji dla GNOME, jego interfejs jest minimalistyczny, a można jeszcze ukryć pasek narzędzi i przełączyć aplikację w tryb pełnoekranowy.
Są tryby maszyny do pisania oraz skupienia (do wyboru paragraf, zdanie i słowo!). Ten drugi niestety wyłącza się po zamknięciu programu. Wysłałem bug report w tej sprawie, ale nie liczę na naprawienie. Rozwój programu jest raczej powolny, delikatnie mówiąc i od kilku miesięcy nic się nie działo w repo na GitHubie.
Dobrze by było, gdyby chociaż moje tłumaczenie Złodzieja na polski zostało kiedyś włączone do repo. Na razie sam skompilowałem sobie przetłumaczoną wersję z drobną poprawką przywracającą brakującą ikonkę.
Inną upierdliwością jest poprzedzanie masą wolnego tekstu w podglądzie, jeżeli aktywny jest tryb maszyny do pisania, zupełnie jakbyśmy zaczynali pisać w połowie kartki. Też poszło zgłoszenie.
Zgłosiłem również feature request, by załączone do tekstu ilustracje wyświetlały się w trybie eksperymentalnym edycji. Domyślnie ThiefMD pokazuje całą składnię MarkDown i tylko w tym dodatkowym trybie pokazuje odnośniki w sposób uproszczony i bardziej czytelny.
Notatki są automatycznie zapisywane, a przy starcie aplikacja otwiera ostatnio edytowany plik. Zamiast zaczynać pisanie tekstu od nowa, można po prostu zaimportować istniejący z pliku Odt, DocX czy HTML.
Sympatycznym bajerem jest podawanie rozmiaru tekstu nie tylko jako ilości słów, ale i także szacowanego trybu czytania. Jeżeli wierzyć tym szacunkom ten wpis zajmie szanownym czytelnikom około sześciu minut.
A teraz wspomniany wcześniej killer feature: ThiefMD ma możliwość podłączenia do platform blogowych, takich jak WriteFreely czy Medium i oczywiście WordPress.

To dla mnie spore ułatwienie, bo nie muszę notatki przeklejać do edytora WP, czy używać wtyczki importującej dokumenty Markdown, tylko paroma klikami przesyłam tekst na bloga. Do wyboru jako opublikowany wpis, albo szkic. Tu również wysłałem feature request na GitHubie: przydałaby się aktualizacja biblioteki eksportu tak, by używała blokowego edytora wpisów.
- ThiefMD jest dostępny dla Linuksa.
- Pozwala na eksport notatek do formatu Markdown, DocX, ePUB, HTML i PDF.
Mój wybór
Najwygodniej używa mi się ThiefMD, mimo wielu niedoróbek, na których naprawienie raczej nie ma szansy. Aż mi się zamarzyło nauczenie Vali, żeby zrobić forka projektu i popoprawiać to i owo. Ale na to szanse są jeszcze mniejsze xD
Gdybym nie upierał się przy gnomowym wyglądzie i gdyby nie przywiązanie się do programu w czasie tłumaczenia, to pewnie przerzuciłbym się na MarkText. Wystarczyłoby dodać do Silva rerum wtyczkę importu Markdown, żeby obejść brak bezpośredniego eksportu. Chociaż nie znalazłem jeszcze takiej, która importowałaby również załączone do tekstu ilustracje.
Może w przyszłości MarkText dostanie możliwość wrzucania wpisów na WordPressa? A może Paper się obudzi i nadrobi braki? Zobaczymy, na razie zostaję przy blogowaniu ze Złodziejem :)
Dodaj komentarz