„Chińska jajecznica” na nowo i wegańsko

Miniaturka dla wpisu o wegańskiej jajecznicy z zupek. Na zdjęciu deska do krojenia z przygotowanymi składnikami.

Dawno temu jednym z najpopularniejszych wpisów na tym blogu był przepis na „chińską jajecznicę po studencku”, który został mi po studiowaniu w Bydgoszczy.

Niedawno rozmawiałem z moim synem o jedzeniu na studiach i przypomniałem sobie o jajecznicy z „chińskich zupek”. Zrobiłem mu ją któregoś dnia i przypasowała. Zacząłem więc kombinować, jak ją przerobić na coś bardziej fancy i w miarę możliwości wegańskiego.

***

Od jakiegoś czasu moim sposobem na szybką i ciepłą kolację jest kapusta przesmażona z sosem sojowym i jajkiem. Nie tylko jest pyszna i sycąca, ale także umożliwia pozbycie się reszty kapusty, która została po np. obiadowej surówce. Wiedziałem, że to dobry pomysł na bazę dla nowej wersji.

Poza kapustą miałem akurat pod ręką szalotki, chilli i trochę szczypioru, które zostały mi po egg fried rice. A do tego niedawno kupiłem paczkę vEGGs — wegańskiego zamiennika jajek, który czekał na przetestowanie.

Idealne warunki do pokombinowania w temacie jajecznicy.

***

Zacząłem od przygotowania składników: zaparzenia zupek, zrobienia veggs (proszek miesza się z wodą i odrobiną oleju) i posiekania warzyw.

Na oleju arachidowym podsmażyłem w woku troszkę szalotki, potem dorzuciłem kapustę i chilli, a na koniec zupki i podlałem lekko sosem sojowym.

Po chwili rozgarnąłem warzywa na bok i na środek wlałem veggs, a gdy się zaczęły ścinać, wymieszałem je z warzywami.

Zgodnie z sugestią z opakowania dałem vegejajkom pięć minut na patelni. Potem doprawiłem wszystko solą, pieprzem i szczyptą MSG, sypnąłem szczypiorem i wymieszałem ostatni raz.

Jak na improwizację z użyciem nowego składnika wyszło całkiem spoko. Napchałem się po brzegi i opróżniłem talerz do czysta. Młodemu też smakowało.

***

Niestety, nie jestem do końca zadowolony z rezultatu. Przez veggs kapusta była za długo na patelni i za bardzo zmiękła, a i tak „jajka” były nieco zbyt płynne, niż bym sobie życzył.

Będę chciał kiedyś jeszcze podejść do tematu. Tylko najpierw usmażę same veggs i zdejmę z woka, a potem razem ze szczypiorem dorzucę do gotowych warzyw. A może vegejaja zastąpię tofucznicą?

Hmmm… można by też wkroić jakąś kiełbasę od Bezmięsnego. Jak wyjdzie mi coś fajnego, to dam znać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *