Nie wiem, dlaczego wracam do pisania o muzyce, skoro nie mam o tym pojęcia :)
Każda dotychczasowa muzyczna notka na tym blogu wymagała sporo pracy: doczytywania recenzji, artykułów, a czasem nawet definicji z Wikipedii.
Mimo tego czuję potrzebę podzielenia się swoimi odkryciami, nawet jeżeli zrobię to nieudolnie i bardzo pobieżnie. Dzisiaj mam dla Was dwa głosy, które ostatnio poprawiają mi nastrój.
Małe koncerty przy biurku
Pozwólcie, że zacznę od nieproporcjonalnie długiego wstępu:
Większość muzyki, jaką odkryłem w ciągu ostatniej dekady zawdzięczam amerykańskiej radiostacji NPR, a dokładniej ich cyklowi Tiny Desk Concerts. To seria krótkich koncertów na żywo bezpośrednio w redakcji radia, przy biurku Boba Boilena.
Na liście wykonawców nie brak gwiazd, takich jak The Cranberries, Taylor Swift czy Adele. Ale w większości to mniej znani artyści. Przy oglądaniu każdego z występów mam zasadę „każdy ma prawo do jednej piosenki” i słucham przynajmniej jednego utworu, zanim zdecyduję czy chcę poznać całość.
Dzięki temu poznałem całą masę nowej muzyki. Gdy sprawdziłem na last.fm listę 50 wykonawców najczęściej słuchanych przeze mnie w ciągu ostatnich 5 lat, ~30 poznałem albo dzięki ich koncertom w NPR, albo poprzez algorytmowe polecajki artystów podobnych do kogoś, kogo polubiłem dzięki takiemu koncertowi.
Alisa
Co roku NPR organizuje konkurs, w którym można przysłać wideo swojej piosenki i po wybraniu przez jury zagrać Tiny Desk Concert. W 2022 wygrała go Alisa Amador, wokalistka z USA z korzeniami w Puerto Rico i Argentynie. Było to jej już piąte podejście i tym razem zgłosiła przepiękną piosenkę po hiszpańsku „Milonga accidental”.
Uwielbiam i piosenkę, i klip. Nic dziwnego, że w końcu została zaproszona do zagrania całego koncertu.
Bardzo, bardzo dobrze mi robi ta muzyka. Uspokajam się i wygrzewam wewnętrznie. Gorąco polecam i czekam na pełny album, a nie tylko EP-ki.
Rose
Niedawno po raz kolejny przesłuchiwałem EP-kę „Narratives” Alisy. Po skończeniu Spotifaj włączył mi piosenkę kogoś innego, a ja zrobiłem wow…
Od razu sprawdziłem, kto tak śpiewa o Świadomości Nieuchronnej Śmiertelności i włączyłem jej najnowszy album „Bravado”. W pętli.
Okazało się, że to moja rówieśniczka, Rose Cousins z Kanady. Jej muzyka jest wyraźnie bardziej melancholijna i czasem tak pięknie boli.
Dziesięć sekund rekomendacji na Spotify wystarczyło, by Rose miała we mnie fana na długo.
***
To tyle na dzisiaj, ale na liście klejnotów z Tiny Desk mam jeszcze wiele osób, których twórczością będę chciał się tutaj podzielić. Także takich bardziej rozrywkowych xD
To ja polecam jeszcze koncerty z serii „Live on KEXP” – inne radio, które prezentuje ciekawych artystów, ale tam raczej „znanych wielkich gwiazd” nie będzie, tylko bardziej offowi artyści.
Oj tak. Zazwyczaj jak mi ktoś wpadnie w ucho na Tiny Desk, to szukam czy nie ma trochę dłuższego koncertu na KEXP :)