Najczęstsze pytania o kolarskie spodenki

Obrazek wyróżniający dla wpisu „Najczęstsze pytania o kolarskie spodenki”. Na przycięte zdjęcie trzech par spodenek nałożony zielony pasek z białym napisem „Spodenkowe FAQ”

Gdy w jakiejś społeczności wygadam się, że jeżdżę na rowerze trochę więcej, niż typowa osoba, słyszę bardzo podobne reakcje w stylu: „też bym chciał(a) jeździć dalej, ale po godzinie boli mnie tyłek”. Za tym często podąża pytanie: „czy na dłuższe jazdy na rowerze trzeba mieć te obcisłe portki z wkładką?”.

Postanowiłem w końcu ułatwić sobie życie i spisać to, co zazwyczaj odpowiadam, żeby mieć gotowca pod ręką.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Po co właściwie są kolarskie spodenki?

Żeby nie bolało. Najważniejszą ich częścią jest elastyczna (najczęściej piankowa albo żelowa, czasem to miks obu materiałów) wkładka, nazywana czasem pampersem, która zapewnia amortyzację i zmniejsza zmęczenie tyłka powodowane przez drgania roweru.

Żeby wkładka mogła spełnić swoje zadanie, musi być utrzymywana w miejscu przez obcisłe spodenki. Dzięki temu całość porusza się razem z ciałem i nie obciera. Z tego też powodu nie zakładamy pod spodenki kolarskie bielizny, która mogłaby gromadzić wilgoć, poruszać się i obcierać.

Komfort zadka to nie jedyna zaleta takich spodenek. Oczywiście można by tu wspomnieć o aerodynamice, jaką daje przylegający, gładki materiał, ale w przypadku większości osób jeżdżących amatorsko, ważniejsze będą: swoboda ruchu, oddychalność czy odprowadzanie wilgoci, zwłaszcza w cieplejsze dni.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Czy wystarczy założyć kolarskie spodenki, żeby nie bolało?

Niestety nie, rowerowa wkładka nie jest magicznym artefaktem i nie chroni przed bólem w 100%. Owszem, dobrej jakości pampers zmniejszy i opóźni wystąpienie bólu, ale jest tylko jednym z trzech elementów decydujących o komforcie na rowerze. Pozostałe dwa to:

Siodełko

Szerokie i miękkie siodełka mogą być wygodne, ale raczej w np. rowerach miejskich, na których jeździ się w pozycji wyprostowanej i na krótkie dystanse. Gdy planujecie jeździć daleko i w pochylonej pozycji, bardziej sprawdzą się siodła węższe i mniej wyściełane. Dzięki temu unikniecie obtarć.

Gdy w 2015 kupowałem swojego gravela, poradniki doboru siodła były zgodne: najważniejsze jest dopasowanie kształtu siodełka do rozstawu kości kulszowych. Ostatnio coraz częściej widzę porady mówiące o tym, że kluczowy jest odpowiednio duży relief channel, czyli wgłębienie, albo jeszcze lepiej wycięcie w środku siodła, dzięki któremu nie odgniatamy sobie najbardziej wrażliwych części anatomii.

Nie mam zamiaru rozpisywać się tu na temat doboru siodełka, bo nie temu ma być poświęcony ten wpis, a po drugie – nie znam się na tym. Sam się przymierzam do zmiany siodła od dłuższego czasu, a na razie jeżdżę na takim, jakie przyszło z rowerem (a po jego zajechaniu kupiłem takie samo, używane).

Twardy tyłek

Najlepiej dopasowane siodło i najwygodniejsza wkładka nie zapewnią długiej jazdy bez bólu. Równie ważne (a może nawet ważniejsze) jest przyzwyczajenie tyłka do siedzenia na rowerze. Wyjeżdżone kilometry przekładają się na wydłużenie naszego zasięgu, czyli dystansu, który możemy pokonać bez obolałego zadka.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Czy spodenki z wkładką są konieczne?

Nie są. O ile są powszechne wśród osób jeżdżących więcej niż dojazdy do pracy czy przejażdżka po parku lub lesie raz w tygodniu, to np. wśród bikepackerów, czyli osób odbywających wielodniowe podróże na rowerach załadowanych całym sprzętem (z namiotem/hamakiem i kuchenką włącznie), częste jest jeżdżenie w zwykłych ciuchach.

Zazwyczaj jest to tłumaczone łatwiejszym dbaniem o higienę, bo łatwiej (i taniej) jest wieźć ze sobą zapas czystych majtek, niż kolarskich spodenek, co jest niezbędne w sytuacji, gdy przez dłuższy czas brak możliwość zrobienia prania. Przy długim jeżdżeniu dzień w dzień, tyłek się przyzwyczaja i nie wymaga dodatkowej wyściółki.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Czy można jakoś przedłużyć dystans przejeżdżany bez bólu?

Najważniejszy sposób, to jeździć coraz więcej, ale zanim przyzwyczaimy zadek do długiego siedzenia na rowerze, można łatwymi sposobami wydłużyć trochę czas, jaki jesteśmy w stanie wytrzymać.

Przede wszystkim, warto co jakiś czas zrobić sobie postój na zjedzenie czegoś, przejście się kawałek czy posiedzenie np. na ławce przystanku autobusowego. 5-10 minut poza siodłem co godzinę robi cuda dla stanu tyłka. Akurat tyle, żeby wrzucić na sociale fotkę z trasy :)

Wyciągnięte nogi w czarnych, obcisłych, kolarskich spodenkach, tęczowych podkolanówkach i czarno-pomarańczowych butach. Obok po prawej widać przednie koło roweru z bieżnikowaną oponą z brązowymi bokami.
Odpoczynek w trasie

Po drugie, podnoszenie zadka z siodła przy przejeżdżaniu po dziurach/wybojach, których nie da się ominąć, przez tory, krawężniki itp. Po co dodatkowo się obijać na nierównościach?

Po trzecie, w czasie podjazdów na pagórki można wrzucić mocniejszy bieg i podjechać chwilę na stojąco. Tyłek odpoczywa, a i mięśnie pracują trochę inaczej. Jeżeli nie ma pagórków, to co jakiś czas i tak można popedałować chociaż minutę na stojąco.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Jeździł(a)bym w tych spodenkach, ale nie chcę nosić takich obcisłych ciuchów

Bardzo dobrze rozumiem tę reakcję, bo sam zaczynając rowerowanie, wstydziłem się wyjść z domu w takich spodenkach. Gdy zacząłem regularnie jeździć trasy powyżej godziny i uznałem, że portki z wkładką mogą mi pomóc jeździć więcej, poszukałem takich, które mogłem ukryć pod zwykłymi, luźnymi sportowymi spodenkami.

Czarne, krótkie spodenki bez szelek położone płasko. W kroczu widać, że od środka wszyta jest niezbyt gruba wkładka.
Moje pierwsze spodenki z wkładką

Wtedy te spodenki (na dodatek z bardzo prostą wkładką z gąbki) były jedyną opcją bez szelek, jaką znalazłem. Teraz w sklepach, poza wyborem portek z gumką w pasie, dostępna jest też bielizna rowerowa z wkładką, którą możną nosić pod zwykłymi ciuchami.

Są też luźne szorty przeznaczone głównie dla jeżdżących na MTB (ale także kierowane dla grawelowców), które mają wpinane wewnątrz cienkie portki z wkładką. Jeżeli ktoś woli, to sa również spódniczki, także z wbudowanymi spodenkami z pampersem.

Nigdy nie spróbowałem takich rozwiązań, bo z czasem przestałem się wstydzić i zacząłem jeździć bez dodatkowych spodenek. Zwłaszcza w ciepłe dni na coraz dłuższych dystansach po prostu było wygodniej w jednej warstwie.

Wkrótce potem uznałem, że pora na spodenki z szelkami, bo chociaż „ukrywalność” portek bez szelek była sporym plusem, to cisnąca guma w pasie była zdecydowanym minusem.

Gdy będziecie przymierzać swoje pierwsze spodenki na szelkach, nie przejmujcie się wyglądem. Nie licząc garści wyżyłowanych śmigaczy, mało kto dobrze w nich się prezentuje. Po nałożeniu koszulki będzie trochę lepiej. Zresztą, jeździ się dla siebie, a nie dla wyglądania.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

W czym teraz jeździsz te trasy 100+ i ile to kosztuje?

W trzecim roku jeżdżenia uznałem, że pora zaszaleć i kupić coś poważnego. Zdecydowałem się na ciuchy polskiej firmy Martombike, które sprawdziły się tak dobrze, że mam już trzy ich komplety.

Niestety, spodenki z ostatniego zestawu, kupionego w 2023, mają wyraźnie gorszą wkładkę i na najdłuższe trasy wybieram któryś z dwóch pierwszych.

Trzy pary spodenek leżą płasko obok siebie. Wszystkie mają czarny dół i białe, siatkowe szelki. Pierwsze z lewej mają z boku nogawek jasnoszary nadruk przypominający łuski, drugie jaskrawożółte ostrzegawcze paski, trzecie rzędy czerwonych kropek.
Trzy pary spodenek z Martombike

Firma Martombike miała zresztą niedawno jakieś burzliwe przejścia w temacie własności i część dawnego asortymentu dostępna jest w firmie Inoni. Nie kupowałem jeszcze nic po tych zmianach, ani w jednej, ani drugiej firmie, więc nie mogę polecić nic konkretnego.

Jeżeli dobrze pamiętam, to ceny zmieniały się od 100 złotych za koszulkę i 150 za spodenki, do odpowiednio 200 i 250 złotych. Teraz pewnie trzeba liczyć conajmniej trzy setki za przyzwoite portki na długie dystanse. I ze dwa-trzy razy tyle za spodenki topowych marek.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

300 złotych? Czy nie można jeździć w czymś tańszym?

I tak, i nie. Większość swoich najdłuższych jazd, w tym najdłuższe do tej pory trzy setki, załatwiłem w spodenkach z… Lidla. Serio.

Gdzieś w 2016 Lidl miał w ofercie całkiem sympatyczne spodenki na szelkach, po jakieś 50 złotych sztuka i po przetestowaniu jednych kupiłem jeszcze dwie pary. Służą mi do dzisiaj, ale tylko do krótkich jazd, poniżej 50-75 km. Wtedy dawały radę, bo byłem naprawdę rozjeżdżony i tyłek jak z kamienia, nie potrzebował luksusowej wyściółki.

Autor wpisu umęczony długą jazdą stoi okrakiem na rowerze. Na głowie mam czarno-niebieski kask i ciemne okulary w białych oprawkach. Moja koszulka jest biało-jasnozielona z czarnymi paskami. Mam na sobie też jasnoniebieskie spodenki z czarnymi ściągaczami, których szelki lekko odznaczają się pod koszulką. Skarpety są tego samego koloru co spodenki, a zapinane na rzepy kolarskie buty są czarne.
Po 300 km w spodenkach z Lidla.

Od tego czasu jeszcze raz próbowałem kupić kolarskie spodenki w Lidlu, ale mimo że ogólnie były lepszej jakości niż moje, to wkładka była gorsza i gorzej wszyta.

Gdy wcześniej, jeszcze przed lidlowymi, kupowałem swoje pierwsze spodenki na szelkach, nie miałem pojęcia, co robię, więc wybrałem spodenki o najlepszym współczynniku cena/grubość wkładki i tak skończyłem z super niewygodnymi portkami z GoSport czy czegoś takiego. Okazało się, że sama grubość wkładki nie zapewnia komfortu i liczy się też jej kształt i to jak pracuje.

Kupując droższe spodenki, płacimy za jakość wkładki i za to, z jakich materiałów są uszyte spodenki, jak pozwalają skórze oddychać i odprowadzają wilgoć. Także za to, jakimi szwami są połączone. Za trwałość, wygodę i wygląd.

Przy kupowaniu warto przyjrzeć się portkom, zwłaszcza tym tańszym i upewnić, czy w krytycznych miejscach nie ma odstających szwów, które mogłoby powodować obtarcia w czasie jazdy. Czy wkładka czasem nie jest tylko zwykłą gąbką, która nie pomoże za wiele. Czy nie jest wszyta zbyt do przodu/do tyłu. Sprawdzić, czy szelki dobrze się układają na ramionach i nie wpijają w ciało.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Mogę te portki prać ze zwykłymi ciuchami?

Lepiej nie. Materiały używane przy produkcji odzieży sportowej są dużo delikatniejsze od zwykłych ubrań. Gdy płaci się kilkaset złotych za spodenki, warto się starać, by przedłużyć im życie.

Wiem, że są osoby, które swoje portki z wkładką piorą ręcznie szarym mydłem. Jestem na to zdecydowanie za leniwy i używam pralki, ale w trybie dla delikatnych ubrań: 30 stopni, 600 obrotów i jakieś pół godziny pracy. No i sypię 1/4 z porcji proszku, której używam do zwykłego prania.

Jak do tej pory się ten system sprawdził, zarówno tanie ciuchy kolarskie z Lidla, jak i te z Martombike ciągle mi służą mimo upływu lat i kilometrów.

Wydawałoby się, że gruba wkładka będzie długo schła po praniu, na szczęście tak nie jest. Zazwyczaj spodenki wyprane jednego dnia, drugiego są już suche.

Jeżeli wierzyć Cade Media, mojemu ulubionemu kanałowi rowerowemu na YouTube, jest też sposób na pranie ubrań rowerowych w trasie bikepackingowej, jeżeli nocuje się w miejscach wyposażonych w prysznic. Francis twierdzi, że bierze prysznic w ciuchach, przy okazji je piorąc, a potem rozkłada na płasko rozłożonym ręczniku, zwija wszystko razem i depcze, żeby wycisnąć wilgoć. Potem rozwiesza na noc i rano może znowu nałożyć. Metody nie testowałem, do bikepackingu dopiero się przymierzam.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

A co w dni, gdy rano jest za zimno na krótkie nogawki?

Sam często latem wyjeżdżam o świcie, żeby przejechać jak najwięcej, zanim zacznie grzać. Często w takich momentach jest za zimno, by wyruszyć w spodenkach bez nogawek, a za to parę godzin później, jest za gorąco na długie spodnie.

Na szczęście to nie jest problemem dzięki osobnym nogawkom, które, gdy nie są potrzebne, można zdjąć, zwinąć i schować do kieszeni koszulki.

Dwie czarne nogawki leżą płasko obok siebie. Ta u góry jest zwrócona do patrzącego przodem, dolna tyłem. Na dolnej widać rząd naklejonych odblaskowych kropek.
Nogawki z odblaskami z tyłu łydek

Warto przy kupowaniu nogawek upewnić się, że mają wewnątrz u góry silikonowe paski, które zapobiegną ich zsuwaniu.

Są też takie w wersji ocieplanej, dzięki którym można przedłużyć sezon na krótkie portki na jesienne miesiące. Później, oczywiście trzeba sięgnąć po długie spodnie, szyte specjalnie na zimną część sezonu.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Dlaczego większość spodenek jest czarna? Chciał(a)bym czegoś jasnego.

To bardzo prosta przyczyna. W jasnych obcisłych spodenkach bardzo dokładnie widać, co się pod nimi kryje. Sam nierozważnie kupiłem kiedyś jasnoniebieskie portki i staram się ich nie zakładać, gdy jadę między ludzi.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Jak się w tym sika?

Sikanie w spodenkach na szelkach, bez zdejmowania koszulki, to najważniejsza kolarska umiejętność, zwłaszcza gdy jeździ się w okolicach, gdzie nie można np. skorzystać z toalety na stacji paliw czy restauracji.

Sprawa jest dużo łatwiejsza dla osób z penisem, bo wystarczy podciągnąć nieco koszulkę i przełożyć go przez brzeg spodenek. Jeżeli portki mają wyższy przód, to pomaga lekkie przygarbienie się.

Inne osoby mają gorzej. Słyszałem, że kiedyś jednym z rozwiązań było akrobatyczne wyciąganie jednej nogi z nogawki, ale teraz producenci starają się ułatwić życie. W sprzedaży są specjalne portki np. z odpinanymi szelkami albo z bardziej elastycznym materiałem z tyłu pozwalającym na zsunięcie spodenek.

Uproszczona ikonka roweru zwróconego w prawo.

Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to zadajcie je w komentarzach, może uzbiera ich się na drugą część wpisu, lub chociaż na aktualizację tego.

A może uważacie, że któraś z moich odpowiedzi jest błędna, lub przydałoby się jej uszczegółowienie? Zapraszam również do komentowania. Ciągle się uczę tego całego rowerowania i z chęcią dowiem się czegoś nowego.

4 odpowiedzi do „Najczęstsze pytania o kolarskie spodenki”

  1. Awatar Robert Drózd

    @silvarerum

    "Sikanie w spodenkach na szelkach, bez zdejmowania koszulki, to najważniejsza kolarska umiejętność"

  2. Awatar Łukasz Horodecki

    Strona, jak zawsze po pójściu w świat nowego wpisu, trochę zdechła pod naporem szturmu z fedi, niedługo powinna wrócić do normalnego działania.

  3. Awatar zbych
    zbych

    Podczas wyjazdów pranie często robiliśmy w… Sakwach. Jak był dzień restu lub pi prostu kilkugodzinnym popas nad jeziorem, to z jednej sskwy wyciągaliśmy szpej, do środka brudy + woda + mydło. Zamknąć z dużym zapasem powietrza i trząść do czasu aż ręce nie powiedzą dość. Potem zmiana wody i płukanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *