Rzućcie wszystko co robicie i marsz do sklepu (albo na pole) po kolby kukurydzy. Koniec lata to czas na jedną z moich najulubieńszych zup sezonowych!
Just Corn Soup
Przepis na zupę z kukurydzy zawdzięczam szefowi Johnowi z kanału Food Wishes. Właściwie mógłbym wkleić linka do YT i zakończyć ten wpis, ale to byłoby przesadne lenistwo, nawet na moje standardy. Zamiast tego pokażę wam, jak weganizuję jego przepis.
Ale zacznijmy od oryginału:
Proste? To teraz moja wersja.
Moja wersja
Zacznijmy od składników, które podam w wersji dla czterech solidnych porcji. Nie ma ich dużo:

„Boczek”:
- pół kostki wędzonego tofu
- 2 łyżki oleju (używam rzepakowego)
- 2 łyżki sosu sojowego
- łyżeczka papryki wędzonej
- szczypta papryki ostrej
Zupa
- 6 kolb kukurydzy
- 4 szklanki wody
- 4 łyżki wegańskiego masła
- sól, pieprz kajeński
- szczypior (opcja)
Przygotowanie najlepiej zacząć od zrobienia wegańskiego substytutu boczku (WSB), którym posypiemy zupę. Wędzone tofu kroję na cienkie plastry, które potem tnę na nieduże kwadraty. W misce mieszam olej z sosem sojowym i paprykami, wrzucam pokrojone tofu i delikatnie mieszam, aż marynata dokładnie pokryje każdy kawałek. Odstawiam na 15-30 minut.

Teraz trzeba odciąć ziarna kukurydzy od kolb. Szef John pokazuje myk z odwróconym ramekinem w misce. Dla mnie to za mała powierzchnia i zawsze kończyłem z blatem zasypanym kukurydzą. Pomogło postawienie kubka na głęboką blachę do pieczenia.

Połowę kukurydzy wrzucam do blendera kielichowego, wlewam wodę i blenduję, aż nie będzie widać kawałków ziaren.
Jeżeli nie macie ochoty na mycie blendera kielichowego lub takiego nie macie, możecie użyć ręcznego w garnku, w którym robicie zupę. Może nie będzie taka gładka, ale i tak wyjdzie pyszna.
Kukurydzę pozostawioną w całości łączę z tą zblendowaną w sporym garnku (raczej wyższym, bo jeszcze będziemy w nim używać ręcznego blendera), solę trochę i dodaję szczyptę pieprzu kajeńskiego.
Doprowadzam do wrzenia na średniej mocy i obniżam grzanie na tyle, by zupa sobie tylko pyrkotała, bez silnego wrzenia. Gotuję 30 minut.
W czasie gdy zupa się gotuje, ja wracam do WSB. Rozgrzewam trochę oleju na patelni (nie za dużo, bo w marynacie też jest olej) i wrzucam tofu. Smażę na rumiano z obu stron, aż zrobi się chrupiące. Gotowe zdejmuję na talerz i odkładam na bok.

Wracamy do zupy. Jeżeli minęło już 30 minut, zmniejszam moc jeszcze bardziej i dodaję masło.
Moim ulubionym jest ukraińskie Naturale: pyszne i bez oleju palmowego. Kupuję je w Netto, niestety nie widziałem nigdzie indziej.
Po dodaniu masła blenduję całość i doprawiam solą i pieprzem kajeńskim. Zupa gotowa!
Po nalaniu do misek posypuję chrupiącym WSB, a jak czuję się fancy, to jeszcze szczypiorem i odrobiną pieprzu kajeńskiego dla lepszej prezencji.

Smacznego!
Dodaj komentarz