openSUSE 15.5 – smutek Gnomiarza

Miniaturka dla wpisu z testem nowej wersji openSUSE. Na grafice zrzut ekranu powitalnego dystrybucji.
,

Ten wpis miał być polecajką nowego wydania stabilnej linii openSUSE, czyli Leap. Czekałem na nie od dłuższego czasu, licząc na to, że będę miał co proponować zamiast Fedory początkującym Linuksiarzom na Discordzie. Niestety, trudno będzie mi to robić z czystym sumieniem.

Instalacja

Pobrałem iso instalatora sieciowego, zrobiłem maszynę wirtualną w GNOME Boxes i zabrałem się za instalowanie. Po drodze okazało się, że nie działają zrzuty ekranu robione przez interfejs Pudełek, więc zacząłem od początku, robiąc screenshoty z systemu gospodarza.

Instalacja poszła bez problemu, pewnie nie bez znaczenia był tu fakt, że dzięki instalowaniu na czystej VM nie musiałem się bawić w szykowanie partycji i ustawianie bootloadera. Po prostu enter, enter, enter, aż do wyboru oprogramowania.

openSUSE pozwala na wybranie jednego z sześciu profili instalacji, w zależności od tego, jaką rolę ma pełnić system. Wybrałem „Pulpit ze środowiskiem GNOME”, rzecz jasna. Listę pakietów, jakie zostaną zainstalowane, można zmienić po kliknięciu na „Oprogramowanie” na ekranie podsumowującym ustawienia instalacji. Ta opcja zdecydowanie powinna być lepiej widoczna.

Jak widać na zrzutach, interfejs instalatora trąci myszką i przydałoby mu się odświeżenie. Tłumaczenie też mogłoby być bardziej kompletne. Ale to nie przez wygląd instalatora mam problem z polecaniem tego wydania.

Rozczarowanie

Po instalacji restart i pierwsze uruchomienie.

I srogi zawód, bo wydane na początku czerwca 2023 openSUSE Leap 15.5 przychodzi ze środowiskiem GNOME w wersji 41!

Nie śledziłem szczegółów rozwoju 15.5, nie ruszałem wydań beta, ani RC. Zakładałem, że skoro wydana prawie dwa miesiące wcześniej Fedora 38 dostała GNOME 44, to w nowym openSUSE będzie co najmniej 43. Tym bardziej że dopiero co wydany Debian 12 ma właśnie tę wersję!

Ale nie, wystarczy 41.8 z sierpnia zeszłego roku… Ja wiem, rozumiem — stabilność i te sprawy. Ale, kurde, nawet wersja 43 doczekała się już 7 podwydań (a wersja 44 dwóch) i naprawdę nie trzeba sięgać po takie starocie.

W tym momencie odechciało mi się testowania, pisania recenzji, polecania. Ale z ciekawości sprawdziłem jeszcze, która wersję KDE znalazła się w 15.5: 5.27.4 z kwietnia tego roku. Czyli jednak da się dołączyć do wydania świeże oprogramowanie…

Poklikałem trochę po KDE, a skaczące kursory i odczucie plastikowej windowsowości przypomniały mi, dlaczego nie przepadam za KDE. Wiadomo, DGCC, czyli de gustibus coś tam coś tam, jak się mawiało na Usenecie. Przynajmniej środowisko jest w świeżej wersji i wszystko, co kliknąłem działało. Do tego domyślny w openSUSE schemat wyglądu jest raczej stonowany i daje się go używać.

Jak o wyglądzie mowa: po zainstalowaniu paczek z KDE, zalogowaniu się do tego środowiska i potem powrotu do GNOME, mocno się zdziwiłem. Motywy w GNOME zostały zmienione na Breeze, przez co biurko wyglądało jak swój k-odpowiednik.

Przestawiłem wszystko na Adwaitę i na próbę przelogowałem do KDE i z powrotem. Kursory i ikony znowu zostały zmienione. Bardzo kiepskie rozwiązanie IMO.

Wymuszona polecajKa

Niestety, nie mogę polecić openSUSE 15.5 osobom chcącym używać środowiska GNOME. Dla nich dużo lepszym rozwiązaniem będzie sięgnięcie po Fedorę 38. Albo po openSUSE Tumbleweed, czyli rolling release susełka. Jak to wersja rozwojowa, teoretycznie czasem może się popsuć, ale u mnie działa stabilnie jak skała. I ma nowiutkie GNOME 44.2.

Za to jeżeli KDE jest waszym ulubionym linuksowym biurkiem, to nowe openSUSE może wam odpowiadać.

Stabilne distro, z dużą ilością pakietów, klikanymi konfiguratorami oraz domyślnie włączonym i skonfigurowanym flatpakiem.

Mam nadzieję, że przy następnych wydaniach GNOME nie będzie traktowane tak po macoszemu i dostanie równie świeże wersje co KDE. O ile jeszcze będzie Leap, bo SUSE coraz mocniej idzie w immutable distros i być może niedługo będą dostępne tylko takie wydania.

Aktualizacja wpisu (i systemu)

Zaktualizowałem jeden z komputerów, które mam pod opieką. Aktualizacja poszła gładko, ale nie rozumiem, dlaczego w 2023 muszę robić to „z palca”? Update z Leap 15.4 do 15.5 wygląda tak:

Najpierw aktualizacja pakietów obecnej wersji:

zypper ref && zypper up

Odświeżenie z wymuszeniem nowej wersji:

zypper --releasever=15.5 refresh

I sama aktualizacja:

zypper --releasever=15.5 dup

W Fedorze aktualizacja z 37 do 38 wyglądała tak:

Grafika z serwisu Fedora Magazine.

Zupełnie inny poziom dbałości o użytkownika…

2 odpowiedzi na „openSUSE 15.5 – smutek Gnomiarza”

  1. Awatar Bobiko

    Najnowsze ubuntu ma Gnome 44.1 ;)

    1. Awatar Łukasz Horodecki

      Niestety openSUSE zawsze traktowało GNOME jako biurko drugiej kategorii i to mimo historii z Novellem opierającym swój Linux Desktop na SuSE po ich wykupieniu. Novell zresztą też kupił Ximiana, któremu zawdzięczamy gnomowego Outlooka, czyli Evolution.

      A tu taka lipa z wydaniem sprzed roku. openSUSE 15.4 też miało 41, to co to za upgrade?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *