Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
We wpisie, w którym ogłaszałem próbę reanimacji “silva rerum” znalazła się zapowiedź świetnego przepisu na żeberka. Dzisiaj ją zrealizuję, przepraszając od razu za brak zdjęcia — żeberka znikają tak szybko, że nigdy nie zdążę sięgnąć po aparat.
Przepis znalazłem gdy googlałem za kuchnią amerykańską na zeszłoroczną imprezę z okazji trzydziestej rocznicy śmierci Elvisa Presleya (poza żeberkami były też kolby kukurydzy z masłem i kurczak tak pikantny, że przeżerał się przez talerze :D).
Do przygotowania Żeberek po amerykańsku potrzeba:
- kilogram żeberek podzielonych na kawałki
- dwie cebule pokrojone w kostkę
- dwa posiekane ząbki czosnku
- słoiczek koncentratu pomidorowego
- słoiczek miodu
- szklanka bulionu z kostki
- łyżka musztardy
- łyżka tymianku
- cztery łyżki sosu worcester
- cztery łyżki octu
- sól, pieprz
- olej
Cebulę z czosnkiem podsmażamy i dodajemy resztę składników — poza żeberkami. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu z dziesięć minut. Żeberka warstwami układamy w wysokim naczyniu żaroodpornym i każdą warstwę zalewamy sosem. Wstawiamy do piekarnika ustawionego na 250 stopni i pieczemy godzinkę z hakiem.
Jeżeli mięso będzie całe zalane sosem można odpuścić sobie przewracanie ich na drugą stronę, jeżeli żeberka wystają, to trzeba będzie zamieszać, bo inaczej się spalą.
Podanemu czasowi pieczenia lepiej nie wierzyć i co jakiś czas sprawdzić, czy mięso jest miękkie.
Smacznego!
Dodaj komentarz