Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Trzecie studyjne wydawnictwo Portishead to zdecydowanie mój album roku, chociaż raczej pasowałby tu zwrot “wydarzenie roku”. Jedenaście lat oczekiwania przerywane powracającymi plotkami o nowej płycie nie poszło na marne. “Third” jest znakomity! Pokręcona, zimna, neurotyczna muzyka i wciąż niesamowity wokal Beth Gibbons ciągle robią wrażenie. Zanim odeślę was do tekstów fachowców zapraszam do obejrzenia, a właściwie posłuchania, pierwszego singla z płyty zatytułowanego “Machine Gun”.
[youtube]5pkeDsG2MKA[/youtube]
Podobnie entuzjastyczne zdanie o “Third” mają recenzenci z “Gazety Wyborczej” i “Przekroju”, więc odpuszczę sobie próby jakiegoś głębszego opisania płyty, skoro ktoś zrobił to za mnie :) Za to pochwalę się, że wkrótce po zakupie nowej płyty Portishead (pięć dych, lub trzy dychy w “polskiej cenie”) skorzystałem z promocji na Merlinie i szarpnąłem się na komplet albumów. Dzięki temu, za jedyne 82 złote zamieniłem moje kasety z “Dummy” i “Portishead” na lśniące płytki, odzyskałem zgubioną przez brata “Roseland NYC Live” (brati, już możesz nie szukać, łotrze!) i zalegalizowałem empetrójki z solowym albumem Beth Gibbons “Out of Season”.
Możecie mi zazdrościć :p
Dodaj komentarz