Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
No ładnie… Siedzą w tych swoich miastach, łażą po tych swoich empikach i sobie kupują te filmy. A nikt się nie odezwie, nie powie “da.killa, ruszaj dupsko ze wsi i jedź kup sobie film”, nie…
Ech… A gdybym nie pojechał obkupić syna w ciuchy i nie wszedł przy okazji do empiku i nie zauważyłbym tego filmu? Oj, miałbym pretensje, miałbym…
Dobra, koniec tych słabych dowcipów, wyjaśniam o co chodzi (chociaż i tak wszyscy wiedzą, bo przeczytać tytuł wpisu każdy umie). Chodzi o DVD z filmem “Blood: The Last Vampire”, które jest przyczepione do lutowego numeru “Kina Domowego”. Kosztuje to dwie dychy bez dziesięciu groszy i być może jest najlepszym sposobem na wydanie dwóch dych w tym miesiącu.
Co? Nie wiecie co to za film? Bez żartów! To przecież rewelacyjne anime, w którym więcej niż świetne połączenie scenografii 3D z klasyczną animacją 2D i kapitalny dźwięk (zarówno efekty, jak i muzyka) stanowią narzędzia do przedstawienia krótkiej historii Sayi, a historia to niebanalna. Wyglądająca jak nastolatka wampirzyca polująca na demony przy użyciu katany, a wszystko to w amerykańskiej bazie wojskowej w przeddzień wybuchu wojny wietnamskiej. Nieźle, co?
Hmmm… Gdybym powiedział, że to film niesamowicie klimatyczny, to bym się ośmieszył, bo użyłbym określenia, które nie oddaje nawet w połowie nastroju. Te 48 minut to po prostu perełka wśród animie – od pierwszego do ostatniego kadru. Zresztą… czego tu się spodziewać, gdy producentem jest Mamoru Oshii, a zamieszane jest studio Production I.G?
Do filmu, który możemy obejrzeć z oryginalnym angielsko-japońskim audio lub z towarzyszeniem polskiego lektora (można go zastąpić polskimi napisami – do wyboru są oficjalne i fansuby autorstwa Freemana) IDG dorzuciło dwudziestominutowy materiał o jego powstaniu i sporą garść reklamówek filmów jakie wydaje, czyli szału w temacie dodatków nie ma, ale obciachu jakiegoś strasznego też nie :)
No to teraz w te pędy do kiosków po DVD i można już wyrzucić CD z diviksem :)
Dodaj komentarz