Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Po długim oczekiwaniu (to już pięć lat?) wyszła właśnie nowa wersja Internet Explorera. Korzystając z podręcznej WUPW (© WO), którą posiada każdy szanujący się Linuksiarz, zainstalowałem przed paroma chwilami IE7 i się trochę pobawiłem.

W skrócie — wydanie nie tyle przełomowe, co po prostu nadganiające konkurencję. “Nowości” w rodzaju przeglądania w kartach to obecnie standard, dobrze, że wreszcie dostępny także dla użytkowników IE. Obsługa RSS, zabezpieczenia antyphishingowe, podręczne okno wyszukiwarki — wszystko to było wyczekiwane przez userów, niestety zostało to oprawione w wyjątkowo paskudny interfejs. Sam układ pasków, chociaż dość “nietypowy”, nie jest niczym zadziwiającym — Opera kilka wersji temu też miała podobnie pokręcony pomysł. Za to ikonki, przyciski, belki kart i cała reszta — toż to po prostu brzydactwo. Rozbuchane okropieństwo przywodzące na myśl keramik (styl dla QT/KDE) – fuj! Przez ten wygląd moje testy były wyjątkowo krótkie, wrócę do nich, gdy mój organizm wydali wchłoniętą dawkę brzydoty :)
Dodaj komentarz