Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Już ponad miesiąc temu miałem zalinkować do wywiadu z Marią Janion, ale co się odwlecze to nie uciecze. Kapitalny tekst, “Janionka” zarobiła u mnie kolejne punkty, chociażby za to:
Dziś Pani uważa, że polski mesjanizm to w istocie największe narodowe nieszczęście, katastrofa?
– Teraz tak sądzę. Ale wie pan, ja się tym mesjanizmem zajmuję od dawna. Kiedyś uważałam, że polski mesjanizm ma tę zasługę, że nie jest wywyższaniem się. A właściwie jest wywyższaniem się, ale wywyższaniem w cierpieniu. I wydawało mi się, że to wywyższanie nie zawiera w sobie pierwiastka przemocy symbolicznej. Dziś oczywiście widzę to inaczej. Wywyższanie się w cierpieniu jest takim samym wywyższaniem się jak każde inne i jest czymś, co powoduje, że serca kamienieją, bo nie jesteśmy w stanie zdobyć się na empatię wobec innych. Pisał o tym Andrzej Leder.
Równie krytycznie odnoszę się do polskiego pojmowania religii. Polacy w większości uważają się za katolików. Dominuje autostereotyp Polak-katolik. Ale religia traktowana jest jako pocieszenie, o czym pisała Simone Weil i co podkreślał Miłosz, wydając jej pisma. Jednak takie traktowanie religii – jako pocieszenia i jako ucieczki – właściwie ogołaca ją z pierwiastka nadprzyrodzonego, metafizycznego. Ma się interesy do Boga. To mogą być interesy bardzo wzniosłe, interesy narodowe, ale jednak Bóg nie jest od załatwiania interesów.
To właśnie staje się podstawą naszego mesjanizmu, polskiej teodycei narodowej. Dlaczego takie nieszczęścia nas spotykają? Dlatego, że Bóg nas wybrał na ofiarę. To jest swoista angelizacja Polski.
Ktoś jeszcze tego nie czytał? Jeżeli tak, to pędem nadrabiać zaległości!
Dodaj komentarz