Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Ech… Rozdartym jak sosna Judymowa. Jeszcze niedawno pisałem:
Przyznam się że kilkukrotnie zastanawiałem się nad przeniesieniem się, czy to na postawionego w tym celu WordPressa, czy to na Blogger.com, który kusi powiązaniem z rozmaitymi produktami Google. Za każdym razem porzucałem ten pomysł, ze względu na społeczność Joggera, ze względu na to jacy ludzie tu piszą, jaki klimat tworzą, to jak joggery są powiązane chociażby systemem śledzenia wątków. Nic innego mi nie da tego i to jest ważniejsze od brakujących ficzerów.
Właśnie dlatego zostaję tutaj. I nie poprę żadnego forka (zresztą z tego co widzę, nie ma chętnych do forkowania). Będę czekał z nadzieją na JoggerPL2.
Zaraz potem Jogger zaliczył kilka dłuższych padów, a ja w ramach testów postawiłem sobie WordPressa na firmowym koncie. Przerzuciłem wpisy, pobawiłem się w szablonowanie i… spodobało mi się. Do tego przetestowałem jak wygląda pisanie czegoś większego niż “Hello world!” we Flocku (Wygoda, panie, wygoda! Chodząc po sieci pozbierałem cytaty i linki, zrzuty wsadziłem na flickr.com, a potem tylko przeciągałem i układałem klocuszki. Najs&izy!).
Potem Jogger wstał a ja wylądowałem z dwoma blogami. Na jednym trzyma mnie “community” – grupa ludzi, których blogi regularnie czytuję i komentuję, których blogi przyciągnęły mnie na Joggera, których blogi spowodowały, że teraz sam prowadzę bloga. Drugi kusi wolnością. Konfiguracja zależy całkowicie ode mnie, mogę grzebać w kodzie, mam do dyspozycji więcej mechanizmów (kategorie, kalendarz, wyszukiwarka, trackback, przegląd komentarzy, refererów, wtyczki, permalinki itp. itd.), mogę używać edytora pomagającego w pisaniu kodu lub Flocka… Teraz też notkę, która ukaże się na Joggerze pisze w WordPressie, mimo że zacząłem pisać na joggu. Bo tak jest wygodniej.
Wybór sprowadza się więc do postaci: ludzie vs. wolność i wygoda. Gdy tak spojrzeć na temat, to wygrywają ludzie i Jogger. Ale czy decydując się na swojego bloga rzeczywiście odcinam się od joggerowej społeczności? Mogę przecież dalej śledzić ich joggi, komentować je, dostawać powiadomienia – tu się nic nie zmienia. A co w drugą stronę? Podobnie! Standalone bloga też można śledzić, używając czytnika RSS, albo… jabbera! Tak, tak! Tak samo (prawie) jak na joggerze – przepis na to już opublikowałem.
Czyli mamy teraz po jednej stronie ludzi, a po drugiej wolność, wygodę i ludzi. Hmmm… Trochę to zmienia sytuację, prawda?
Skoro więcej zalet ma własny blog, to nad czym się zastanawiam? Ech… sentymentalna ze mnie bestia i nie mogę się zdecydować na całkowite przejście “na swoje”. Dlatego jak każdy mięczak będę się asekurował :) i prowadził dwa blogi, przy czym podstawowym będzie nowy – “silva rerum”, ale na Joggerze też coś powinno się ukazywać.
Zapraszam do dorzucenia feedów z “silva rerum” do czytników RSS i/lub prenumeraty powiadamiania na jabbera.
Dodaj komentarz