Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Powiedzenie “szewc bez butów chodzi” sprawdza się u mnie w 100%. Mimo, że właściwie mieszkam na polu golfowym, to prawie nie gram. Jedyne momenty, w których trzymam kij w ręce, to tek gdy robię za instruktora i pokazuję początkującym o co chodzi w tym dziwnym sporcie.
Wczoraj z jednym z gości zagrałem sześć dołków (pierwszy raz taką ilość za jednym razem od daaawna) i okazało się, że delikatnie mówiąc nie jest najlepiej.
Właśnie dlatego postanowiłem poważnie zabrać się za granie – zacząłem dzisiaj od pełnej osiemnastki. Wynikiem się nie pochwalę (bo nie ma czym :D), ale na ostatnim turnieju byłbym siódmy. Czyli nie jest tragicznie,ale rewelacyjnie też nie. Dużo pracy przede mną :)
W zyciu nie gralem w takiego normalnego golfa (tylko takiego niby – minigolfa;)
Bardzo fajny sport. Bardziej sprawności, a znacznie bardziej niż siły, wymaga spokoju, opanowania i precyzji.
To chyba nie dla mnie. Nie posiadam żadnej z tych cech ;)
A ja bym chętnie sobie pomachał kijem. Sportów zespołowych nie lubię, więc może w golfie tkwią moje mocne strony? Hmm… :)
ja chciałem tam do ciebie jechać w wakacje na jakieś 2 dni, ale jak powiedziałeś, że niema gdzie namiotu rozbić i jeszcze do tego straciłem samochód to zrezygnowałem. a pograłbym se w golfa…
Wolę jednak latać – Nie wytrzymalbym golfa, a latanie tez sportem zespolowym za bardzo nie jest :-)
http://www.google.com/talk/