Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Zarobiony ostatnio jestem, więc trudno było znaleźć mi dłuższą wolną chwilę, by zdać relację z sobotniej imprezy. Ale nadrabiam zaległości i na dodatek dokładam cztery fotki, więc chyba warto było czekać :)
Na początek historyczne wydarzenie – pierwszy dołek w Bydgoszczy. Trawnik na placu Teatralnym, w tle symbol miast – spichrze:

Jak było? I dobrze, i źle. Dobrze, bo w sumie się udało, był turniej, ludzie w mieście zobaczyli że ten golf to nie taka straszna sprawa, a dzieciaki z domów dziecka, pogotowia opiekuńczego i innych placówek dostały rozmaite prezenty.
Co było nie tak? Nie spełniły się obietnice jednego kolesia (nie będę pisał kogo, bo mam go serdecznie dosyć), który obiecywał uruchomić swoje kontakty i pozapraszać bógwiekogo (od Szapołowskiej zaczynając). Z szóstki sportowców dwóch wycofało się w ostatniej chwili. Nie pojawił się też Andrzej Person, który miał robić relacje dla TVN. Sytuację uratował Wojciech Pijanowski, który przyjechał z ekipą i kręcił materiał do swojego “Magazynu golfowego”.

Pozostała ekipa jaka się pojawiła bawiła się chyba nieźle. Ryszard Szurkowski był najspokojniejszym i najbardziej opanowanym zawodnikiem. Jemu też granie wychodziło najlepiej.

Andrzej Supron i Grzegorz Skrzecz robili show nie raz powodując salwy śmiechu wśród zebranych. Ich gra nie zawsze miała dużo wspólnego z golfem, ale na pewno była widowiskowa :D Nieco niemrawo na ich tle wypadł Marek Piotrowski.

Zawiodła też organizacja ze strony miasta. Impreza była słabo wypromowana, stąd też nie za dużo osób przyszło obserwować nasze zawody. Winna też była kiepska pogoda i duża konkurencja ze strony innych imprez (w ten weekend w każdym kącie Bydgoszczy coś się działo), ale i tak powinno to być lepiej nagłośnione. Bydgoska telewizja nie przejęła się wyjątkowością wydarzenia (pierwszy taki turniej w Polsce!) i ekipę przysłała tylko na kilka minut.
Może w przyszłym roku (bo są plany powtórzenia imprezy) będzie to lepiej? I może tak się nie zmęczę, bo gdy wróciłem do domu ledwie miałem siły zjeść cokolwiek i zaraz potem padłem jak martwy do łóżka :D
Dodaj komentarz