Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Ależ rozczarowanie!
Po znakomitej “Zagładzie Gotham” z nadzieją kupowałem “Gotham w świetle lamp gazowych”, jako że to również komiks zaliczany do “Elseworlds” i znowu łapy przyłożył Mike Mignola. Ten pierwszy tytuł to cacko nad cackami – kiedyś pisałem o nim tak:
“Zagłada Gotham” – alternatywna wersja Batmana (“Elseworlds”) według scenariusza Mike Mignoli (tego od “Hellboya”). Pełna niesamowitości i magii, wciągająca fabuła z genialnie wplecioną większością batmanowskich Badgajów (Pingwin, Poison Ivy, Freeze, Dwie Twarze). Do tego naprawdę znakomite rysunki i około 140 stron. Razem daje to pozycję obowiązkową!
Po raz kolejny okazuje się, że to Batman jest superhiro, który daje twórcom największe możliwości. W przeciwieństwie do masy sztampowych historyjek jakie powstają/powstawały o Supermanie czy Spidermanie, wśród batmanowskich komiksów znajduje się cała masa pozycji po prostu porywających: oryginalnością, odmiennością, niezwykłościa, pomysłowością…
Nie tylko przy “Zagładzie Gotham” “Gotham w świetle lamp gazowych” sprawia wrażenie jedynie szkicu. Ciekawy pomysł, lekko zarysowany intrygujący klimat i… nic. Ledwie się zaczyna, a już się kończy. Brak jakiegokolwiek rozwinięcia, pogłębienia, czegoś co wciągnęłoby czytelnika. A tu “trzask prask i po wszystkim” jak mawiał dziadek Jacek. Słabizna… dobrze, że tylko 16,90.
Dodaj komentarz