Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Żeby mi nie zniknęło – “Kubuś Puchatek” w wersji Boniego Sułkowskiego prosto z pl.rec.fantastyka.sf-f
Pewnego dnia Kubuś Puchatek zrobił maszynę, która umiała zrobić wszystko na literę m. Kiedy była gotowa, wytarł łapki umazane smarem, po czym na próbę kazał jej zrobić muszelki, wrzucić je do miski, miskę wsadzić do zrobionego na poczekaniu młyna, a młyn rozbić maczugą. Jednak Kubuś nie był do końca przekonany, więc kazał jej jeszcze zrobić miód, mezony, Mercedesa i mundus. Miód był przepyszny, ale po Mercedesie 600SEL maszyna stanęła ze zgrzytem i stwierdziła
– Nie wiem co to jest mundus.
– Ależ maszyno, to jest przecież świat, tyle że po łacinie.
– Jak to jest świat, to jest na Ś, a ja umiem robić rzeczy wyłącznie na M. Jakbym umiała robić “Wszystko na M w Dowolnym Języku”, to bym umiała robić wszystko, bo dowolna rzecz w jakimś tam języku na pewno jest na M.
– Ok – zgodził się Kubuś Puchatek, po czym kazał jej zrobić morze.
Wyszło jej urocze, malutkie i całkiem niebieskie. Dumny Kubuś zaprosił swojego kompana Prosiaczka i zaczął mu tak zachwalać maszynę, że Prosiaczek skrycie się rozgniewał. Kubuś, ponieważ był konstruktorem o bardzo małym rozumku, wspaniałomyślnie pozwolił Prosiaczkowi przetestować maszynę.
– Tak? Niech zrobi makówkarzy – od niechcenia rzucił Prosiaczek. Zaraz pojawił się tłum ludzi, którzy tłoczyli się po jednej stronie, przepychając się, by zdobyć jakieś jajowate przedmioty, przechodzili z nimi, z błogim wyrazem twarzy, na koniec kolejki, gdzie wyrzucali je do śmieci, po czym biegli po następne ‘jajo’.
– To mają być makówkarze? A skąd!
– Przecież to makówkarze jak żywi! – oponował Kubuś. Po krótkim sporze ustalili z Prosiaczkiem, że jeśli maszyna wykona jeszcze dwa zadania, Prosiaczek przeprosi i uzna ją za sprawną.
– Dobrze, niech zrobi moc.
Obok nich natychmiast pojawił się ognisty punkt, który zaczął rosnąć i puchnąć, świecąc w coraz wyższych pasmach, aż zniknął w ultrafiolecie, tylko zaraz cały teren zaczął świecić od wtórnej emisji gamma. Prosiaczkowi nadpaliły się uszka, a Kubusiowi nadtopiły oczka; dopiero wtedy Prosiaczek poprosił, żeby przestała.
– No powiedzmy, że to była moc, dla świętego spokoju. Uważaj maszyno, teraz zrób może.
– Przecież zrobiła przedtem morze, o tam – obejrzał się Kubuś – A nie, już wyparowało od mocy…
– Nie ‘morze’, mój ty niedouczony kolego – tryumfował Prosiaczek – Ale ‘może’, aktywną indeterministyczną możliwość. Ha, stoi jak cielę, więc wygrałem, Kubusiu.
– Przestań, Prosiaczku – wtrąciła się maszyna – zrobienie ‘może’ to dla mnie fraszka.
I nagle Prosiaczek zauważył, że determinizm przestaje działać, chaos deterministyczny przechodzi w probabilistykę, a sfrustrowane motylki już nie wywołują tornad, bo im rachunek prawdopodobieństwa wszedł w paradę.
– Oj, żeby z tego czegoś złego nie było… – zafrasował się konstruktor o bardzo małym rozumku.
– Eee tam, przecież widzisz, że ona robi tylko makroskalowe przesuniecia, ergo: wcale nie wszystkie możliwości są możliwe – z pewnym niepokojem stwierdził Prosiaczek – A więc wygrałem…
– Przestań, Prosiaczku – wtrąciłe się maszyna – zaczęłam od probabilistyki makroskalowej, bo tak było mi familiarniej, ale zrobienie ‘może’ to dla mnie fraszka. Jakbym zrobiła ‘może’ od jednego zamachu, i naraz wszystkie związki przyczynowo-skutkowe szlag by trafił, to kto by komu przyznał, że wykonałam zadanie?
– Czekaj – Prosiaczek zauważył z przerażeniem, że od dobrej chwili nie może jednocześnie stwierdzić, jaki jest pęd i położenie przelatujących elektronów, fale prawdopodobieństwa zaczęły rozlewać się po wszechświecie, zwijając się w figury możliwe i niemożliwe, a Sowa Pszemondżała przetunelowała obok nich z krzykiem, przez pół lasu i chatkę Puchatka na dodatek.
– Stój, stój! P..p..przestań!!! Co..co..cofam to!!! – Prosiaczek zaczął podskakiwać nerwowo, machając łapkami – Nie rób więcej ‘może’!
Maszyna z chrzęstem się zatrzymała. W skwantowanym świetle wszechświat wyglądał okropnie, entropia zwiększała się w najlepsze, szanse jedne na milion zaczęły spełniać się w jednym przypadku na dziesięć, a informacja stała się funkcją odwrotności prawdopodobieństwa wystąpienia wiadomości.
– Kazałem ci zrobić ‘może’, a ty..ty.. – wyjąkał przerażony Prosiaczek.
– Albo jesteś głupi albo głupca udajesz – odparła spokojnie maszyna – Zobacz, jak dzięki tobie wygląda świat…
– Natychmiast zrób determinizm z powrotem – rozdarł się Prosiaczek – I stałą entropię i odwracalny czas!!!
– Żadna z tych rzeczy nie jest na M, więc nie potrafię – odparła maszyna – Ciekawe co powiedzą przyszłe pokolenia na twoje zachcianki, Prosiaczku…
– Może się nie do..do..dowiedzą – wyjąkał Prosiaczek.
A ponieważ nikt nie zbudował nigdy maszyny na żadną inną literę, należy obawiać się, że nigdy nie poznamy prawdziwego determinizmu i ciągłych widm, w miejsce kwantowego chaosu, który zafundował nam Prosiaczek.
Cudne!
(NP: Manowar — The Demon’s Whip)
Dodaj komentarz