Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Po tym jak pies prawie mnie przetrącił ciągle bolą mnie żebra. Nie udało mi się wybrać do lekarza, ale matka z przepastnej pobabcinej apteczki przyniosła mi ostre środki przeciwbólowe na takie właśnie przypadki.
Dziwiło mnie trochę, że przez pierwsze dwa dni (maksymalne dawkowanie: jedna tabletka dziennie) nie czułem różnicy. Na szczęście potem (brałem w sumie sześć dni, lącznie z dzisiejszym) jakoś zaczęło działać. Co prawda czekanie na efekty trwało ponad godzinę, a znieczulenie co najwyżej pięć – sześć. No ale jakoś działało. Za to dręczyły mnie bóle głowy (co ignorowałem, bo od dzieciństwa mam z tym “niezłe jazdy”) i zaczęła mi na całej głowie wyłazić wysypka, ale przez kilka godzin miałem spokój.
Dzisiaj przy pomocy “Leków współczesnej terapii” okazało się, że moja kochana mamusia pomyliła tabletki… Lek, który brałem był na niedokrwienia mózgu, zaburzenia ukrwienia, zaburzenia słuchu i równowagi, do stosowania po przeszczepach oraz przy niedokrwistości i zakrzepicy. A wśród “działań niepożądanych” figurują zawroty głowy i wysypka… Fajnie…
Po prostu zamiast znieczulenia miałem jakieś otępienie… Ech…
Na szczęście sprawa się wyjaśniła i odnaleźliśmy właściwe tabletki. Tym razem sprawdziłem dokładnie :)
O mamo…
:-O
Na szczęście dzielny da.killa mężnie znosił sześciodniowe eksperymenty, nie odchodząc przy tym od komputera. To się nazywa silny organizm, ha!
Przy mojej masie trzeba czegoś więcej niż sześć tabletek :p
Tak popić fioletowym.
Przez sączek go, przez sączek! ;)
Przy jego masie to bez znaczenia, pamiętaj.
Ja mówię teraz o estetyce!