Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dzisiejsze (przed)południe spędziliśmy z Matką w urzędach. Trzeba było popłacić parę rachunków i przerejestrować samochód z niej na mnie.
Zaskoczyły mnie pozytywanie panie w wydziale komunikacji (czy jak to się tam nazywa) nakielskiego starostwa. Nie dość, że były bardzo miłe *), to nieugięcie walczyły z wadami oprogramowania jakiego im przyszło używać. Trochę się tam nasiedziałem, więc wiem, że gdy program nie chce przyjąć PESELa, bo twierdzi, że jest nieprawidłowy, to trzeba go wymazać i wpisać ponownie, że gdy nie można wyedytować jakichś danych, to trzeba odświeżyć formularz i spróbować jeszcze raz, … itd. A w pewnym momencie pani nam powiedziała, że jak mamy coś jeszcze do załatwienia, to możemy śmiało iść, bo się program zbuntował i muszą obejść jakieś jego ograniczenia wpisując kupę danych od początku….
Ciekawe co to za cudo było? Pewnie ktoś wziął za to kupę kasy… A teraz te kobiety muszą się z tym szarpać, przy tych wszystkich ludziach czekających z niemieckimi i holenderskimi blachami pod pachami i klnącymi na kolejne opóźnienia…
*) Jedna powiedziała nawet: “Jesteśmy tu, żeby pomóc”! Słyszał kiedyś ktoś coś takiego od urzędniczki???
(NP: Missy Elliott — Keep It Movin feat Elephant Ma)
Dodaj komentarz