Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Z okazji wyjścia Thunderbirda w wersji 0.8 dałem mu kolejną szansę. Tym razem trwało to jeszcze krócej – poległ po paru minutach.
Doczytałem się, że dołożyli do Thunderbirda czytnik RSS (BTW: to jakieś RSSowe szaleństwo, do wszystkiego dokładają teraz obsługe RSS!). Ponieważ Firefoksowe LiveBookmarks są fajne, ale nie do końca wygodne postanowiłem przetestować możliwości Thunderbirda w tym zakresie.
Na początku wszystko wydawało się działać OK. Niestety – nie da się posortować RSS w podkatalogach. Dopóki wszystkie masz wrzucone do katalogu RSS – działa. Jeżeli spróbujesz sobie poukładać (na przykład RSS->MozPeople->Asa, RSS->MozPeople->Ben) już się wykłada – nie ściąga RSS tam gdzie powinien, a w okienku konfiguracyjnym znika wyklikana ścieżka.
Przy większej ilości źródeł robi się syf i trudno się w tym połapać. Czyli lipa.
Jakiś trefny ten program. Tak jak Firefox urzekł mnie od razu, tak Thunderbird mimo kilku podejść i obiecujących początków odpada po krótkich testach. W obsłudze poczty wygodniejszy jest Evolution (wsparty przez odspamiającego Bogofiltra), do newsów nawet w połowie nie umywa się do Sylpheed-Claws, a jako czytnik RSS jest niedopracowany i zbyt kobylasty. Już lepiej używać jabrss@jabber.at lub jakiegoś transportu RSS.
(NP: Prince — Dear Mr. Man)
Dodaj komentarz