Kronika problemów z kolanami

Na zdjęcie rentgenowskie kolan nałożony niebieski pasek z białym napisem „Znowu boli”

Ten wpis to notatka dla przyszłego mnie, żebym przy następnym wystąpieniu problemów z kolanami nie musiał przeglądać poczty, kalendarzy, zdjęć, historii konta bankowego i zarejestrowanych aktywności rowerowych, żeby ustalić co i kiedy się działo.

Początek problemów

Po powrocie na rower w połowie 2015 roku moja rowerowa „kariera” rozkręcała się nieźle. W 2016 przejechałem ponad 11 tysięcy kilometrów. Dobiłem do trzech setek jednego dnia i planowałem przekroczenie pięciu, żeby móc w przyszłości wziąć udział w którejś z imprez dających kwalifikację do Bałtyk-Bieszczady Tour (tysiąc kilometrów od Świnoujścia do Ustrzyk Górnych).

Wszystko to się skończyło, gdy w 2017 wysiadły mi kolana. Wcześniej zdarzało się, że trochę pobolewały, ale to szybko przechodziło. W połowie roku pojawiły się regularne bóle przy mocniejszym ciśnięciu, a od sierpnia bolało nie tylko przy jeździe na rowerze, ale i chodzeniu, a potem nawet przy siedzeniu i leżeniu.

Diagnoza? Zwyrodnienie tkanki chrzęstnej stawów kolanowych. Prawdopodobna przyczyna? Łażenie przez długie lata ze sporą nadwagą (bywało i ponad 125 kilogramów przy 183 cm), w tym masa kilometrów zrobionych w czasie gry w golfa (a to sport mocno niefajny dla kolan) i za kosiarkami, też na polu golfowym.

Ortopeda, leki, suplementy i fizjoterapia pomogły trochę i mogłem jakoś funkcjonować, a od sierpnia 2018 nawet trochę pojeździć. Nie było jednak mowy o większym wysiłku, a ból wracał nawet przy zwykłym chodzeniu po schodach.

Dłoń trzymająca dwa opakowania leku Structum. 60 kapsułek po 500 mg chondroitini natrii sulfas.

Osocze

Po tym, gdy dotychczasowe metody nie pomogły mi w powrocie do normalności, zacząłem się rozglądać za czymś innym. Z polecenia na którejś z bydgoskich grup rowerowych na Facebooku trafiłem do doktora Dolaty, ortopedy ze szpitala św. Łukasza w Bydgoszczy. Skończyło się na zastrzykach z osocza bogatopłytkowego (PRP) w kwietniu 2019 w cenie 750 złotych za jeden.

Osocze bogatopłytkowe – preparat krwiopochodny zawierający zwiększoną ilość płytek krwi, otrzymywany z krwi obwodowej pobranej od człowieka lub zwierzęcia.
Zawiera ono liczne czynniki wzrostu, stymulujące procesy regeneracyjne, stosowane jest więc w terapii regeneracyjnej dostawowej oraz dościęgnowej, jak również w przyśpieszaniu procesów gojenia się ran u zwierząt i ludzi (za Wikipedią).

Zastrzyki pomogły na tyle, że już we wrześniu tego samego roku przejechałem pierwszą trasę powyżej 100 kilometrów, po ponad dwóch latach od poprzedniej. Powoli odzyskiwałem formę, ale nie wróciłem już do dawnego jeżdżenia. Odpuściłem ostre treningi i ciśnięcie, zamiast tego starałem się pilnować wysokiej kadencji i niskiego obciążenia, unikać pedałowania na stojąco itp. Coraz rzadziej zakładałem slicki (gładkie opony przeznaczone do zasuwania na równej nawierzchni) i trzymałem się głównie spokojnego jeżdżenia.

Dobrze jest

W sierpniu 2024 przejechałem pierwszą od czerwca 2017 trasę powyżej 200 km, w grudniu przejechałem wyzwanie Festive 500, a w całym roku nakręciłem ponad 7 tysięcy kilometrów. Byłem pewny, że będzie dobrze.

W 2025 zacząłem planować zakup nowego roweru i masy osprzętu z myślą o kilkudniowych wypadach bikepackingowych: toreb, lekkiego namiotu, materaca itd.

Zmotywowany tymi planami zrzuciłem 10 kilogramów i byłem gotowy do rezerwacji sesji bike fittingu, bo chciałem, by następna maszyna była do mnie idealnie dopasowana.

A jednak nie

I wtedy przyszedł zgrzyt. Nie wiem, czy wina wysiłku na rowerze, chociaż wtedy akurat miałem okres odpoczynku po zupełnie bezproblemowym przejechaniu Starego Kolejowego Szlaku i nie jeździłem za bardzo, czy to raczej wina nowej pracy, w której dużo więcej pracowałem na stojąco, czy tego, że dźwigałem trochę ciężkich rzeczy, czy po prostu skończyło się działanie zastrzyków z osocza i kolana wróciły do stanu sprzed nich. W każdym bądź razie pod koniec sierpnia nagle powrócił ból, prawie tak silny jak w 2017.

Osocze po raz drugi i co dalej?

Od razu wrzuciłem na luz i odstawiłem rower. Zacząłem też się przymierzać do ponownej wizyty u ortopedy. Miałem szczęście, że zwolnił się termin wizyty u lekarza, który postawił mnie na nogi poprzednim razem, więc nie zastanawiając się długo, zaklepałem go i po wizycie dostałem zastrzyk z osocza bogatopłytkowego w prawe kolano, a tydzień później w lewe. Tym razem każdy z nich kosztował już 1100 złotych, ale skoro po poprzednich miałem sześć lat spokoju, to uznałem, że warto ruszyć kasę odkładaną na nowy rower i osprzęt.

Teraz czekam, aż PRP zrobi swoją magię. Unikam dźwigania ciężkich rzeczy i kupiłem sobie opaski stabilizujące kolana, by zakładać je do pracy. Sprawdzają się całkiem nieźle i sam nie wiem, dlaczego nie wpadłem na kupienie czegoś takiego poprzednim razem.

Na razie nie wracam do rowerowania (nie licząc powolnej jazdy na zakupy na moim sędziwym trekingu, na superlekkich przełożeniach), co najmniej do końca września. Jak na złość cały czas jest świetna pogoda, w sam raz, by sobie przejechać z setkę czy półtora w jakichś ładnych okolicznościach przyrody.

Mam nadzieję, że zastrzyki ponownie pomogą i zdążę jeszcze choć trochę pojeździć przed końcem roku, ale nie nastawiam się na to za bardzo i nie zamierzam zabierać się za jeżdżenie za wcześnie. Jeżeli ta terapia nie zadziała, to być może skończy się na artroskopii (albo endoprotezach), a wtedy powrót do normalnej aktywności fizycznej będzie jeszcze dłuższy.

Cieszę się, że w tym roku zabrałem się poważnie za odchudzanie, bo dzięki trzymaniu się diety nie przybrałem na wadze gdy przestałem trenować. Poprzednio każda przerwa w regularnym rowerowaniu oznaczała przyrost kilogramów, a teraz mimo miesiąca bez jazdy moja masa stoi w miejscu.

Klasyczny ozdobnik w kształcie liścia

Przy okazji: jeżeli szukacie programu do otworzenia zdjęć medycznych w formacie DICOM, to darmowa wersja aplikacji Aliza MS otwiera te z RTG, ale żeby obejrzeć zapis z rezonansu magnetycznego, lepiej sięgnąć po Weasis.

Reakcje w fediświecie:
silva rerum
silva rerum
@silvarerum@horodecki.net

„silva rerum”, czyli „las rzeczy”.
Blog Łukasza Horodeckiego o różnościach, głównie o jeżdżeniu na rowerze, bezmięsnym gotowaniu i używaniu Linuksa.

102 posts
43 followers

4 odpowiedzi do „Kronika problemów z kolanami”

  1. Awatar kazek

    @silvarerum dużo zdrowia!

  2. Awatar Pączuś

    @silvarerum bolące nuszki? mój ojciec też ma problemy z kolanami od dekad, wiem jak to wygląda. Zdrowia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *