Przejadła mi się Strava

Strava to świetna platforma dla trenujących, pełna statystyk do monitorowania postępów połączonych z funkcjami społecznościowymi, pełniącymi funkcję motywacyjną.

Stała się domyślnym miejscem udostępniania aktywności. Zarówno mój komputerek rowerowy Lezyne, jak i zegarek sportowy Polar poza wrzuceniem zapisów na własne serwisy, wypychają je na Stravę. Rozmaite narzędzia dostępne w sieci, czy to zabawy motywacyjne (jak Squadrats) czy edytory oraz konwertery śladów GPS, podsumowania i statystyki — wszystko korzysta ze Stravy lub proponuje eksport na nią.

Na Silva rerum używałem Stravy do tego stopnia, że dorobiła się swojego wpisu w arkuszu CSS, dodającego ikonkę przy linkach do serwisu.

Działa, wrzuca się łatwo, siedzą tam wszyscy i klikają kudosy. To dlaczego mam dość?

**

Część niechęci do Stravy wypływa z mojego odcinania od dużych korpo-socjali: Facebooka, Messengera, Whatsappa i Twittera. A Strava wyrosła na takiego fejsa wśród serwisów dla aktywnych.

Nie pasuje mi ich dominująca pozycja, która przyniosła zagrywki w stylu tegorocznych niejasności w temacie opłat za wersję premium.

Ale najważniejsza ze wszystkiego jest moja zmiana podejścia do jeżdżenia. Przez rozwalone kolana nie mogę już cisnąć dawnych dystansów, ani jeździć z podobną prędkością. Wrzucając moje jazdy na Stravę, obok rozmaitych kozaków i przecinaków, czułem presję, żeby następnym razem może podnieść jakieś cyferki, pojechać dalej, z wyższą średnią. Potem w czasie jazdy gapiłem się na komputerek, a w rezultacie zdychałem i bolały mnie kolana. Kończyło się tym, ze nie chciało mi się wsiadać na rower.

Wiem, że to nie problem Stravy, tylko mojego nastawienia. Ale po co mam siedzieć w miejscu, które mi szkodzi?

**

Nie odciąłem się całkowicie — dalej wrzucam jazdy na Stravę. A raczej wrzucają je tam apki od zegarka i komputera GPS. Nie zmieniam tego, żeby mieć całe archiwum w jednym miejscu. No i dla eksportu do Wandrer i Squadrats. Ale nie zaglądam tam na bieżąco, nie wrzucam zdjęć i wyłączyłem powiadomienia.

To gdzie teraz zaglądam? Przeniosłem się na RideWithGPS. Serwis ma wyraźnie inny klimat. Z cyferek i osiągów nacisk jest przeniesiony na samą trasę. Jest spokojniej, bardziej na luzie. Pasuje mi.

Zrzut ekranu z Ride with GPS. Po lewej wąski pasek z ikonkami narzędzi, na środku statystyki roczne i ostatnia wrzucona jazda. Po prawej boksy: cel na kwiecień, reklama wersji premium i feed z aktywnościami znajomych.

Edytor tras ma dużo wygodniejszy od Stravy. Nie jest to poziom Komoot, ale całkowicie wystarcza na moje potrzeby.

Fajnie zrobione jest udostępnianie planowanych tras, które można grupować w kolekcje. Przygotowałem nawet taką, którą będę chciał się tu podzielić, ale najpierw muszę dopisać do niej tekst.

Mapa z zaznaczonymi pięcioma trasami, które się częściowo na siebie nakładają.

Ktoś mógłby zapytać: “Ale jak się motywować bez kudosów i czelendży?” Całkiem prosto, wbrew pozorom.

Miałem problem z ruszeniem się z domu w marcu, bo co chwilę było zimno, mokro i ogólnie paskudnie. Gdy w połowie miesiąca dotarło do mnie, że prawie nic nie jeździłem, a dupa rośnie, ustawiłem sobie cel na miesiąc na RwGPS. Dwieście pięćdziesiąt kilometrów.

Zadziałało. Ruszyłem się i nie zmarnowałem miesiąca. Cel na kwiecień też mam ustawiony.

Zrzut ekranu z RwGPS z funkcją celów. Widoczny aktualny cel na kwiecień (wykonany w 62%) i możliwość ustawienia kolejnych: dystans, czas na rowerze, podjechane przewyższenie i rzucenie wyzwania znajomym.

Nie jest to tak bajeranckie jak challenge na Stravie z logo firmy sponsorującej i nikt mi tego nie polajkował. Ale mi pomogło.

**

Kolejną zaletę poznałem po pierwszym miesiącu regularnego wrzucania aktywności na RwGPS. Dostałem elegancki email z podsumowaniem:

Miesięczne podsumowanie z RwGPS dla marca 2023. Na ciemnym tle znajduje się kalendarz z zaznaczonym aktywnościami (z podanymi dystansami i przewyższeniami). Pod kalendarzem statystyki całości: 258 km, 1426 m przewyższenia, prawie 14 godzin w ruchu, 10 aktywności.

To nie jedyny mail od nich, który mnie pozytywnie zaskoczył. Po jeździe w wielkanocny poniedziałek dostałem zachętę, do napisania raportu z niej.

Raczej nie będę korzystał z tej funkcji, bo raporty z jazd chciałbym wrzucać tutaj, ale przetestowałem i mogę powiedzieć, że to całkiem sympatyczne narzędzie. Można dodać kilka jazd do jednego raportu, a tworzy się go przy pomocy kilku rodzajów bloków.

UI dodawania bloku w edytorze raportów. Do wyboru bloki: obraz/galeria, mapa, replay podjazdu i tekst.

Nic skomplikowanego czy rozbudowanego, ale wystarcza.

**

Właściwie na Ride with GPS, oczywiście poza wsparciem przez inne usługi, brakuje mi jednej rzeczy — implementacji protokołu ActivityPub. Tak, żeby można było obserwować osoby tam z całego Fediwersum i np. komentować aktywności z Mastodona.

Może w miarę rosnącej popularności Fediświata pojawi się większe zainteresowanie dodaniem takiej funkcjonalności. To, co serwis umożliwia już teraz, spokojnie mi wystarcza.

1 odpowiedź

  1. Bobiko pisze:

    Po upadku Endomondo to gdzieś ludzie musieli ulokować się, to tez padło na stravę, która wyrosła na takiego fejsa wśród portali tego typu.

    Pamiętam, jak zaczynali od zera i to, do czego doszli, jest bardzo budujące.. ale niestety, gdzie zatarła się granica a zaczął działać marketing i biznes (tym samy zwrot inwestycji w startup).

    Na szczęście strava ma api (za darmo), wiec istnieje multum ciekawych serwisów, konektorów etc. wiec … na RwGPS nie musisz być samotny ;) ..

    ps: trzymam kciuki za kolejne rowerowe cele ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *