Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dałem się porwać szaleństwu z Ameryki i zrobiłem dzisiaj lampion z dyni. Chyba całkiem nieźle mi wyszło, zważywszy na fakt, że to pierwsze podejście.
Cięło się to trudniej niż myślałem, ale było warto – Grzesiek był zachwycony! Oglądał z wszystkich stron, wpychał palce w otwory i popiskiwał ze szczęścia :)
Dziękuję mojemu Bratu za zrobienie zdjęcia, jednak ręka fachowca znaczy więcej niż wszystkie automagiczne ustawienia w cyfrówce :)
Dodaj komentarz