Po koncercie

You may also like...

4 komentarze

  1. To prawda, że takie oglądające osoby, które stoją i tylko patrzą, co mogłyby równie dobrze robić kawałek dalej pozwalając bardziej aktywnym poskakać na przedzie są zmorą koncertów, wszelkich na jakich miałem okazję być a było ich kilkanaście. I co właściwie z nimi zrobić ?

  2. Slane pisze:

    Jak to co? Wyrwać chwasty, jeżeli się przyszło tylko posłuchać w spokoju, nie stoi się w pierwszym rzędzie tylko z tyłu, lub kupuje się bilet z miejscem siedzącym ;)

  3. kinga pisze:

    a wie ktos moze jak sie nazywa jej gitarzysta?

  4. Scr pisze:

    Rozwalasz, człowieku. Zmorą są osoby będące blisko sceny i wyginające się, jakby nie wiem jakiego dilera miały i były same. Tak, te osoby stojące blisko sceny i nie ruszające się, po prostu umarły ze szczęścia. Jeśli chcę potańczyć, to idę do klubu. A pod scenę idę wpatrzeć się w emocje wypisane na twarzy występującej/występującego. I nie mam zamiaru marnować ani chwili na zamknięcie oczu i porwanie się do tańca. Bo od tego są kluby, jak już wcześniej wspomniałam. Chcesz się wyginać, idź gdzieś na tyły, gdzie dużo miejsca, gdzie nie przeszkadzasz tym, którzy po prostu roskoszują się chwilą, w której mogą zobaczyć kogoś tak wielkiego jak Roisin. Chyba proste?

    I pomyśl też, że ona nie daje koncertów w każdym większym mieście. Że niektórzy przejechali setki kilometrów, żeby to zobaczyć. I mogli być zmęczeni. Ale mimo tego zmęczenia i chęci tańca, chcieli zobaczyć ją trochę bliżej.

    A jak chcesz posłuchac samej muzy – klub albo kup po prostu płytę, pfff.