Piłeczkowe połowy

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Gdy w końcu zrobiło się ciepło zabraliśmy się za sprawdzenie, co w tym sezonie wpadło nam do stawu. Jakieś pół godziny brodzenia razem z ojcem i oto rezultat:

Piłeczki golfowe ze stawu

Na zdjęciu są już wyszorowane i przebrane piłki. W wiaderku są najmniej zniszczone piłki najlepszych firm – do grania dla nas :) Lewa kupka to przyzwoite piłki na sprzedaż i do wypożyczania, a prawa to range’ówki (piłeczki treningowe) i mocniej zniszczone piłki do obsługiwania imprez. Widać tu jakieś 190 sztuk, było o 60-70 więcej ale zanim zdążyłem zrobić fotkę trochę sprzedaliśmy. No i część najlepszych już wsypałem sobie do torby :)

Szacujemy, że w stawie zostało jeszcze ze sto piłek, ale na razie jest za głęboko i bez dłuższych upałów nie ma jak się do nich dostać.

2 komentarze

  1. btd pisze:

    To da sie popsuc pileczke golfowa? Kurcze, mialem jedna i nie potrafilem nic jej zrobic. Nawet zrzucajac z 8 pietra :)

  2. dely pisze:

    Ja może nie na temat, ale po przeczytaniu tego wpisu od razu przypomniał mi się skecz z “Na chorobowym”:

    …A jakbyś tam znalazł pięćset złotych to weź i przynieś – będziemy mieli “na dezynfekcję”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *