Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Zajrzawszy przypadkowo na deviantART trafiłem na tapetę, przez którą zmarnowałem większość dzisiejszego dnia. Gdy tylko zobaczyłem wąsatą twarz Mario przypomniały mi się długie godziny spędzone przy Nintendo mojego kuzyna, gdzie męczyliśmy najpierw pierwszą, a potem drugą część Super Mario Bros.
Oczywiście wrzuciłem sobie tę tapetę na pulpit (polecam – świetnie wygląda), ale to tylko zaostrzyło mój apetyt. Popytałem chłopaków na linux@chat.chrome.pl, poszukałem w google i w repozytorium pakietów Mandrivy, po czym zdecydowałem się na ZSNES, emulator Super Nintendo dostępny w wersjach dla Linuksa, Windows i DOS.
Od dobrej duszy na MUC-u dostałem tip do googlnięcia – emu russia. To wystarczyło bym chwilę później miał na dysku rom “Super Mario All-Stars + Super Mario World”, czyli wszystko czego potrzeba do szczęścia mario-maniakowi.
Okazało się, że ZSNES działa out-of-the-box, bez żadnych kombinacji, a obsługuje się go przez wygodne menu i okna z opcjami (bałem się grzebania w plikach i cudowania na wzór Wine). Właściwie musiałem tylko zmienić rozdzielczość i załadować rom. Większy problem miałem z wyborem tego, w co chcę najpierw zagrać.
Największym sentymentem darzę pierwszą część, więc po nią sięgnąłem jako pierwszą.
Okazało się, że prawie wszystko pamiętam (nawet niektóre skróty i ukryte życia!) i wystarczyło trochę grania by wróciła pamięć w palcach. Chwilę później byłem już w piątym świecie.
Tyle lat upłynęło a człowiek dalej pamięta takie duperele. Niesamowite!
Skoro tak dobrze mi szło, postanowiłem zostawić na chwilę jedynkę i zabrałem się za trójkę (pomijając “Super Mario Bros. The Lost Levels” i “Super Mario Bros. 2”).
Tu już nie było tak różowo – gra jest zdecydowanie trudniejsza i nie szło mi tak dobrze. Zaliczyłem sporo zgonów zanim się rozegrałem.
Po długich bojach dotarłem do bossa na końcu pierwszego świata, ale w walce z nim moje stare, zesztywniałe palce się nie wyrabiają. Nie myślcie jednak, że się poddam! Kończę tę notkę i wracam do walki – czeka na mnie pięć gier z wąsatym hydraulikiem w roli głównej! Coś mi mówi, że za szybko się dzisiaj nie położę… :)
Dodaj komentarz