Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Ale infantylny tytuł, co? W sam raz na blogaska :) Żarty na bok, przechodzę do adremu, czyli meteonarzekania. Całe szczęście nie jestem meteopatą, bo to co ostatnio odstawia pogoda i tak może wytrącić z równowagi.
W poniedziałek grałem w golfa – było słonecznie i ciepło, prawie bezwietrznie. Idealna pogoda. “Oby tak dalej” – pomyślałem. We wtorek też było słonecznie, ale na trawie pojawiła się odrobina takiego podejrzanego białego paskudztwa. Wtedy też zrobiłem to zdjęcie:
Coś na kształt wiosny, nieprawdaż?
Miałem dobre przeczucie że białe paskudztwo, które widać w tle nie zwiastuje nic dobrego – w środę już nie dało się grać. Było na tyle zimno, że mój pies postanowił udawać, że chodzi po wodzie.
No a od czwartku to już zimno, biało i generalnie paskudnie. A już miałem nadzieję na całoroczny sezon golfowy :/
pies chodzi po wodzi, xP
spinus: dziwisz się ?? Pływać nie potrafi to po wodzie chodzi :D
to jakiś wybrakowany egzamplarz z psa, że pływać nie potrafi :D
Ciekawe od kiedy Bono zamienił się w hydrofoba… :-)
To cud! Chodzi po wodzie! Hallelujah! :)
Całoroczny sezon golfowy, bez pudła, jest w Irlandii. Na mapie Dublina widać takie zielone fragmenty czegoś poskręcanego ― to są właśnie pola golfowe.
W Szkocji tez jest zielono przez caly rok :) Niedaleko ode mnie jest podobno jakis klub golfowy, a patrzac na to, jak piekna trawe tu maja, to jest ich zapewne duzo wiecej.