Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Ten wpis miał powstać w czasie zeszłorocznych letnich wakacji – to najlepszy dowód na to, jakie zaległości mam w blogowaniu. W tym akurat przypadku wyszło to wpisowi na dobre – dzięki poprawionemu w międzyczasie oprogramowaniu nie będę musiał się żalić i rzucać mięsem, zamiast tego będą ciepłe słowa :)
Chciałbym w kilku słowach opisać jak wygląda współpraca laptopa HP Compaq nx6310 z Linuksem, żeby pokazać, że system spod znaku pingwina (nie znoszę tego nadużywanego zwrotu) nieźle nadaje się na przenośne komputery.
Używam dystrybucji Mandriva w rozwojowej wersji nazywanej “cookerem”. Cooker to cały czas zmieniający się zasób pakietów, który co kilka miesięcy jest stabilizowany i zamrażany, a następnie wydawany w postaci oficjalnej wersji, takiej jak ostatnia 2007.0. Ma tę niebagatelną zaletę, jaką jest bardzo świeże oprogramowanie. Za tę zaletę czasem płaci się frycowe w postaci odrywania rozmaitych błędów, na szczęście błędy krytyczne zdarzają się bardzo rzadko, a za to można pobawić się w zgłaszanie błędów i podbudować swoje ego przydatnością dla środowiska Open Source. :) Ze względu na to, że stosunek świeżości do problemów z używaniem jest zdecydowanie korzystny, przy jednoczesnym zachowaniu wygody i przyjazności, jaką cechuje się “normalna” Mandriva, cooker jest niezłym rozwiązaniem dla zaawansowanych linuksowych klikaczy :)
Po tym przydługim wstępie pozwolę sobie przejść do podsumowania, które powinno uspokoić tych, którzy przymierzają się do posadzenia Linuksa na laptopie podobnym do mojego — wszystko co do tej pory testowałem działa. Fajnie, co? :)
No to teraz po kolei omówię punkty krytyczne i co musiałem zrobić, by ruszyły.
Touchpad: działa automagicznie — scrollowanie na boki i góra-dół, klikanie itp.
Procesor: oba rdzenie działają, łącznie ze skalowaniem (ładnie się to klika w gnome-power-manager). Maksymalna moc procesora nie była należycie wykrywana, ale wystarczyły dwa wpisy do /etc/.rc.local:echo 1600000 > /sys/devices/system/cpu/cpu0/cpufreq/scaling_max_freq
echo 1600000 > /sys/devices/system/cpu/cpu1/cpufreq/scaling_max_freq
I teraz wszystko działa, jak należy.
Wyświetlacz: działa automagicznie, łącznie z regulacją jasności z klawiatury.
Wi-Fi: wymaga zainstalowania pakietów z demonem i firmware (ipw3945d i ipw3945-ucode). W wersjach Free Mandrivy tych paczek nie ma na płytach ze względu na ich zamknięty charakter i trzeba je dociągnąć. Wystarczy jednak zainstalować z Gnome Live-CD (chyba najfajniejszy sposób instalacji Mandrivy, polecam!), aby mieć działające wi-fi bez dociągania.
Bateria: działa, ale trzeba używać jądra ze sterownikiem psmouse skompilowanym jako moduł, a nie wrzuconym na stałe w jądro. To znany bug związany podobno z BIOS-em HP (nie dociekałem, skąd to się bierze) – trzeba wyładować psmouse przed wyłączeniem/zrestartowaniem laptopa, inaczej informacje o pojemności baterii nie są aktualizowane. W SUSE miałem z tym problemy, ale w Mandrivie wystarczy użyć jądra kernel-multimedia-laptop-smp i do /etc/init.d/halt przed ostatnim poleceniem dorzucić linijkę:modprobe -r psmouse
Ładniej pewnie byłoby zrobić osobny skrypt wyładowujący moduł i podlinkować go w odpowiednich katalogach /etc/rc0.d dla wyłączenia i /etc/rc6.d dla rebootu, ale mi się jakoś nie chciało :)

Suspend: to właśnie jest to miejsce, w którym miałem marudzić — jeszcze niedawno musiałem się nakombinować, by wstrzymywanie działało, na dodatek system uparcie budził się na pierwszej konsoli tekstowej, zamiast na tej z sesją iksów. No i touchpad nie zawsze po resume działał, jak należy. Na szczęście tydzień-dwa temu mieliśmy w cookerze update suspend i teraz wszystko śmiga. Trzeba tylko pamiętać o tym paskudnym module psmouse i jego przeładowaniu w czasie resume. Załatwia się to przed wpisanie go na listę przeładowywanych modułów w pliku /etc/pm/config:SUSPEND_MODULES="button psmouse"
(wpis “button” już tam był, nie mam pojęcia, za co odpowiada :D)
Karta dźwiękowa: działa automagicznie.
Karta graficzna: działa automagicznie, łącznie ze wsparciem dla 3ddesktop, który mandrivowe Live-CD odpala bez najmniejszego grzebania.
Oczywiście działają też: dysk, nagrywarka DVD, RAM czy porty USB, ale o tym chyba nie warto pisać :)
Nie testowałem: karta sieciowa, modem port PCMCIA, firewire.
Jak widać trochę dłubania potrzeba, ale większość działa automagicznie, a przy ręszcie grzebanie ogranicza się do wpisania czterech linijek w trzech plikach. A po grzebnięciu może się cieszyć fajnym sprzętem pracującym pod kontrolą świetnego systemu :D
Update: Pomyślałem, że przydałoby się kilka technicznych terminów ułatwiających wyggoglanie działania pod linuksem konkretnych podzespołów.
Laptop: HP Compaq nx6310, model EY501ES
Procesor: Intel Core Duo T2050 @ 1,6 GHz
Karta W-Fi: Intel 3945 abg
Karta graficzna: Intel 950
Karta dźwiękowa: AC 97
PS. To pierwszy wpis od czasu przejścia na WordPress 2.1, jak na razie prawie wszystko zdaje się działać (poza wtyczką “Subscribe to comments”, którą musiałem wyłączyć i jakimś bugiem na Dashboardzie, który znika po przełączeniu języka WP na angielski :/). Będę zobowiązany za raporty o wszelkich problemach, jakie mogą tu i ówdzie wyskoczyć. Z góry dziękuję.
Dodaj komentarz