Muzyczne podsumowanie roku

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Przez cały rok uzbierało mi się trochę notek o płytach, których słuchałem. Notek, które nie doczekały się napisania z różnych powodów: braku czasu, braku weny, braku chęci… Pomyślałem sobie, że szkoda byłoby odpuścić to całkowicie, bo kilka płyt na pewno warto polecić moim Czytelnikom. I tak z garści minirecenzji powstała muzyczna toplista 2005.

Żeby nie zanudzać was rozpisywaniem się o stosie albumów, ograniczyłem się do najistotniejszych dla mnie w mijającym roku. Podzieliłem je na kategorie, dość swobodne zresztą i w każdej wyłoniłem zwycięzcę. W ten sposób odsiałem sporą część płyt. Jednak gdy przejrzałem odrzucone, żal mi się niektórych zrobiło i dołożyłem wyróżnienia.

Oto da.killowe płytowe przeboje 2005. Kolejność kategorii przypadkowa.

Rap & Hip-hop:

Zwycięzca: Missy Elliott – “The Cookbook”.

Okładka albumu „Cookbook” Missy Elliot

Kolejny album, którym Missy potwierdza klasę. Czy to mocniejsze “On & On” (brawa dla Neptunes za produkcję) i Lose Control” czy delikatne “Meltdown” i “Remember When” – cały czas płyty słucha się z przyjemnością. Jakiś czas temu bałem się czy Missy nie zabraknie siły i pomysłów na kolejne albumy, ale “Książka kucharska” upewnia mnie, że na razie się na to nie zapowiada.

Wyróżnienie: Ms Dynamite – “The Judgement Days”

Okładka albumu „The Judgement Days” Ms. Dynamite

Do poprzedniej płyty Miss Dynamite , “A Little Deeper” przyciągnął mnie przebojowy kawałek “Dy-Na-Mi-Tee”. Reszta płyty, choć przyzwoita, nie powalała. Tym przyjemniej słuchało się “Judgement Days”. Dobrze zaaranżowane piosenki z zaangażowanymi tekstami i niespodzianka w postaci marleyowego “Redemption Song” na zakończenie. Bardzo przyjemna płyta.

Muzyka polska:

Zwycięzca: Świetliki i Linda – “Las putas melancholicas y exclusivas”

Świetliki i Linda - "Las putas melancholicas y exclusivas"

Jeden z moich ostatnich nabytków. Ciesze, że tak późno kupiłem “Las putas…”, bo załapałem się na wersję rozszerzoną o dodatkowy krążek z niepublikowanymi wcześniej wersjami starszych utworów “Świetlików”. Kolejna płyta, która mnie pozytywnie zaskoczyła — Linda całkowicie zrehabilitował się po próbie zostania polskim Cohenem. Idealnie pasuje do dołujących tekstów Świetlickiego.

Pierwsze wyróżnienie: Lech Janerka – “Plagiaty”

Lech Janerka - "Plagiaty"

Zestaw bardzo przyjemnych kawałków, znakomicie nadających się na poprawę humoru. Jedna z najbardziej pozytywnie nastrajających płyt w mojej kolekcji.

Drugie wyróżnienie: Kwartet Śląski – “Republique”

Kwartet Śląski - "Republique"

Niebanalna próba zmierzenia się z utworami Republiki i Grzegorza Ciechowskiego. Niebanalna i udana. Warto.

Muzyka okołojazzowa:

Zwycięzca: Herbie Hancock – “Possibillities”

Herbie Hancock - "Possibillities"

Zwabiony przez kapitalną wersję “Sister Moon” w wykonaniu połączonych sił Stinga i Herbiego Hancocka rzuciłem się na tę płytę łapczywie jak moja Kota na KiteKat. Warto było. Poza irytującym “Safiatou” (od czasu santanowych popmasówek nie trawię Carlosa) płyty słucha się znakomicie, a momentami jeszcze lepiej. Połączenie popu, r’n’, rocka z jazzowym duchem jaki nadaje każdemu z utworów Hancock jest zniewalające. Moi ulubieńcy to, poza “Sister Moon” właśnie, “When Love Comes To Town” zaśpiewane przez Joss Stone i Jonny’ego Langa oraz “A Song For You”, w którym Christina Aguilera pokazuje, że oprócz dziwkarskiego image’u, jaki zazwyczaj prezentuje, potrafi też śpiewać. I to jak!

Muzyka do windy:

Katie Melua – “Piece by Piece”

Katie Melua - "Piece by Piece"

Konkurentka Norah Jones, trafiła do mnie dzięki granemu wszędzie “Nine Milion Bicycles”. Przyjemna, lekka i niezobowiązująca muzyka. Ot, taka właśnie “elevator music”. Połączenie bluesa, smooth jazzu i folku. Co prawda Katie, jako młoda i ładna dziewczyna, w bluesowych kawałkach jest niewiarygodna (bo jak wszyscy wiedzą prawdziwego bluesa mogą śpiewać tylko starzy, zapijaczeni faceci z przynajmniej jednym ciężkim wyrokiem na koncie), ale niezmiennie przyjemna. A “On the Road Again” zaskoczyło mnie tak przyjemnie jak swego czasu znakomicie countrowe “Creepin’ in” na płycie “Feels Like Home” Norah Jones.

Muzyka filmowa:

Zwycięzca: “Sin City OST”

Znakomita muzyka do znakomitego filmu. Tak samo mroczna jak obraz i tak samo wciągająca. Niesamowicie klimatyczna — każdy utwór to kolejna wędrówka ulicami Miasta Grzechu. Mówiłem już, że jest mroczna?

Muzyka elektrodziwna:

Zwycięzca: Roisin Murphy – “Ruby Blue”

Roisin Murphy - "Ruby Blue"

O tym cudownym klejnocie już pisałem, więc pozwolę sobie tylko powtórzyć – „płyta roku!”

Pierwsze wyróżnienie: Gorillaz – “Daemon Days”

Gorillaz - "Daemon Days"

Płyta zaskakująca. Bardziej faktem, że jest (bo miało nie być), niż tym, że jest świetna, bo czego innego można by się spodziewać po Gorillaz?

Drugie wyróżnienie: Goldfrapp – “Supernature”

Goldfrapp - "Supernature"

Długo się nie mogliśmy z Goldfrapp dogadać, najprawdopodobniej po prostu słyszałem za mało i za krótko.  Grany często w “Trójce” kawałek “Ooh La La” spowodował bliższy kontakt z albumem “Supernature”.  Muszę przyznać, że po tym jak okazało się, że pani Alison z kolega lądują całkiem blisko ogródka Moloko, nabrałem ochoty na zawarcie znajomości z poprzednimi ich płytami i przy najbliższej okazji się o to postaram.

Jak widać rok 2005 muzycznie upłynał mi dość rozmaicie :)

silva rerum
silva rerum
@silvarerum@horodecki.net

„silva rerum”, czyli „las rzeczy”.
Blog Łukasza Horodeckiego o różnościach, głównie o jeżdżeniu na rowerze, bezmięsnym gotowaniu i używaniu Linuksa.

102 posts
43 followers

10 odpowiedzi do „Muzyczne podsumowanie roku”

  1. Awatar snakemaycry

    Jak dla mnie to była raczej posucha muzyczna. Jedyny który mnie nie zawiódł to Harry Gregson-Williams ze ścieżkami do Metal Gear Solid 3 i Kingdom of Heaven.

    Aktualnie trochę odkopuje ścieżki Thomasa Newmana, a przede wszystkim męczę American Beauty i Erin Brockovich.

  2. Awatar Fipaj

    A moja lista jest trochę prostsza :]
    1. wszystkie płyty Rolling Stones’ów
    2. wszystkie płyty Queen’u
    3. Pink Floyd, The Wall / Pink Floyd, Dark Side of the Moon
    4. The Beatles, Yellow Submarine
    5. The Best of ABBA / Elton John, Song from the West Coast
    6. Yanni, Live at Acropolis
    7. wszystkie płyty Vangelisa / wszystkie płyty Jarre’a
    Niezupełnie toplista 2005, bo w sumie to te zespoły/ci wykonawcy w większości nie grają już od kilkunastu lat… ale w sumie ładna muzuka, no nie?

    PS. Wszystkiego najlepszego!

  3. Awatar da.killa

    Fipaj: ładna, ale ja nie robiłem kategorii “muzyka dawna” :D

  4. Awatar marcink

    A moje odkrycie muzyczne roku to magnatune.com. Świetne, zwłaszcza do pracy wymagającej koncentracji, radio new age i mnóstwo dobrej muzyki do posłuchania i/lub kupienia i wypalenia na płytach (także z innych gatunków — http://magnatune.com/genres/). Superpopularnych nazwisk tam nie ma, ale od tego jest ITMS.

    Szczególnie warci przesłuchania są Jami Sieber (zwłaszcza Tree of Love na http://magnatune.com/artists/albums/sieber-second/) i Jeff Wahl (http://magnatune.com/artists/albums/wahl-guitarscapes/). Resztę też warto przesłuchać :)

  5. Awatar marcoos

    Z tego wszystkiego słuchałem tylko ‘Las putas melancôlicas y exclusivas’. Potwierdzam – bardzo fajne. :)

  6. Awatar nbw

    U mnie:

    Lao Che – Powstanie Warszawskie
    Kanał Audytywny – Neurofotorecepteroplotyka jako magia bytu

  7. Awatar dormitor
    dormitor

    Zdziwiłbym się gdyby Kwartet Śląski miał na swoim koncie jakąś nieudaną próbę.

    Mnie mało rzeczy porwało w 2005 jeśli chodzi o muzykę, polecam Fantomasa i wspomniane przez nbw Lao Che. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Robbie Williams :D Najbardziej zaskoczyłem ja sam siebie gdy stwierdziłem, że już definitywnie jestem muzycznym ramolem – słucham takich rzeczy, których kiedyś bym patykiem w muzycznym nie dotknął…

  8. Awatar 121dd
    121dd

    ну пидарюга толстая, жжошь

  9. Awatar delft
    delft

    Lista moich najlepszych krążków 2005 roku:
    1. Bończyk & Krzywański – Depresjoniści
    2. Kwartet Śląski – „Republique”
    3. The White Stripes – “Get Behind Me Satan”
    4. Lech Janerka – “Plagiaty”
    5. Porcupine Tree – “Deadwing”
    6. Gorillaz – “Demon Days”

    Ten rok jak widać również przyniesie ze sobą wiele wartych uwagi płyt. :-))))

  10. Awatar monika19
    monika19

    moja lista jest prosta.KWARTET ŚLĄSKI,,REPUBLIQUE”,najbardziej wartościowa z wszystkich plyt .

Skomentuj Fipaj Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *