Wyspa
Wyrwaliśmy się z Żonką do kina, a raczej zostalismy wyrwani przez koleżanki. Potrzebne nam było takie oderwanie się od naszych kieratów, Żonce od szkolno-golfowego, a mnie od komputerowo-golfowego. Było nam w sumie obojętne na jaki film pójdziemy, byle zapewniłby sporo nieskomplikowanej i beztroskiej rozrywki. Padło na „Wyspę” i to był strzał w dziesiątkę.
Bardzo przyzwoite kino akcji z oszałamiającymi efektami (scena na szosie wbiła mnie w fotel), elementami SF i na dodatek dobrze zagrane. Ewan McGregor, świetny zwłaszcza w podwójnej scenie i śliczna jak zawsze Scarlett Johansson, która (w przeciwieństwie do filmów, w których widziałem ją wcześniej) tym razem musiała się sporo nabiegać. Steve Buscemi na ekranie to zawsze miłe wydarzenie, nie ważne jakiej wielkości rolę gra. No i Sean Bean, który w kilku scenach (np. ostatnia rozmowa z najemnikiem) za bardzo grał Boromirem.
Pomysły nienajświeższe, ale porządnie zmiksowane. Najbardziej trąciło mi to „Equilibrium”, ale to nie wada. Wszystko ok, byłoby nawet bardzo ok, gdyby nie końcówka. Te piekne promienie oświetlające wyzwalanych i tłum pośród pustyni to kicz czystej wody, który niestety zepsuł dobre wrażenie jakie wywołał cały film. No trudno, Amerykańce po prostu nie potrafią kończyć filmów z klasą.
Film faktycznie świetny, poza tym nieszczęsnym zkaończeniem. Na pocieszenie dodam, że zakończenie Fantastic 4 jest jeszcze gorsze :P
Dzięki za spoiler… :/
A mi tam zakończenie odpowiadało, bo ładnie pokazywało "ogrom zjawiska".
E tam, świetny. Dobrze, całkiem inteligentnie zapowiadający się początek, może pół godziny, a później już mocno z górki. Skojarzenia z Equilibrium jak najbardziej wskazane :)
Istnieje pewna liczba wyjątkowo szczęśliwych zbiegów okoliczności i niedoróbek w fabule, jakie jestem w stanie znieść zanim zaczną mnie irytować i wyraźnie przeszkadzać w oglądaniu. Tutaj limit wyczerpał się mniej więcej w połowie filmu.
Ogólne wrażenia po zakończeniu: Zajdel ze wstawkami gore przemiksowany a'la Mtv, z dużą ilością reklam. Rzucających się w oczy reklam. Wyjątkowo nachalnych reklam. Kinowe popup windows, nie przesadzam. W porównaniu z tym matriksowe cadillaki i specjalnie projektowane telefony to pikuś.
Za to do aktorów, faktycznie nie można mieć zastrzeżeń :)
O, zapomniałem o reklamach! W "Wyspie" product placement rzeczywiście przekroczył wszelkie dopuszczalne granice i irytował na maksa, wcale nie dlatego, że reklamowane były między innymi X-Box i MSN Search :)
da.killa – no i co z tego, ze X-Box? Ponoc calkiem dobra konsola ;)
A sam film – slyszalem, ze niezla chala ;)
Nie, film niezły całkiem (co ciekawe dla odmiany w Stanach jest to klapa finansowa). Oczywiście jak to w filmie (szczególnie hollywoodzkim) są uproszczenia ale nie tak nachalne jak w innych filmach.
Temat ciekawy i całkiem na czasie. Gra aktorów dobra (szczególnie męska i drugoplanowe). Sporo fajnych efektów. Mnie poza sceną na autostradzie podobał się też ośrodek badawczy (pierwsza część filmu).
Product placement fakt, że zbyt nachalny (łatwo poznać po dużych zbliżeniach na logo i 2-3 sek "postoju" kamery). Oprócz MS była też Puma, Nokia i Cisco (OIDP "cisco ip communicator"). Zapewne parę innych przeoczyłem. Z drugiej strony skoro pamiętamy te marki to jednak działa. Chociaż mnie się to osobiście wcale nie podoba. Subtelne jak polityka bezpieczeństwa windows ;-)
Podsumowując: dobra rozrywka na weekend z bonusem filozoficznym :-) Można wydać te 15 zł na bilet.
heh…
a u nas 13zł… ;p
[chociaż mój facet wolał iść na 'Klucz do koszmaru' niż na 'Wyspę'… :( ]
Blodyneczka miodzio, ale chyba scenariusz z sexmisji trochę im sie przydał przy kręceniu wyspy :)
Pozdrawiam
Super, dzięki za spojler… :(
Jaki spoiler? Przecież od początku wiadomo, że Ewan i Scarlett uwolnią wszystkich.
filmik jak filmik. ale product placement osiągał tam miejscami szczyty :/… anyway, kilka moich słów tutaj: http://tinyurl.com/7485m