Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Ostatnie tygodnie to tragedia. Ciągle gorąco i bez deszczy. Dwie “ulewy” jakie w tym czasie się pojawiły nie zmyły nawet kurzu. Nie ma jak oddychać, najlepiej przemykać się od cienia do cienia. Na polu golfowym posucha. Nasza piękna zieloniutka trawa teraz jest żółta i na granicy zagłady.
Pies rano prosi o wpuszczenie do piwnicy, gdzie śpi na betonowej posadzce do wieczora.
Mimo, że mamy dom, w którym zazwyczaj latem jest przyjemnie chłodno, to teraz nawet tu ciężko wysiedzieć. Przez cały dzień wszystkie żaluzje zasłonięte – odsłonięcie grozi wygotowaniem powietrza.
Praca przy komputerze jest więcej niż trudna. Trudno sprawnie i klarownie myśleć.
Zakładkę z onetowską pogodą dla okolicy przeniosłem z katalogu “Często” do “Zawsze”. Podobno jutro ma padać, ale ten deszcz zapowiadany jest od tygodnia i codziennie gdy zaglądałem, to odsuwał się w czasie i zmniejszała się jego intensywność.
Jak w ciągu najbliższych dni zdrowo nie popada, to będzie naprawdę kiepsko…
Dodaj komentarz