Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Coś się takiego porobiło, że widuję coraz więcej dzikich zwierząt w nietypowych dla nich miejscach. Nie wiem, czy po prostu jest ich więcej, czy zmieniają swoje zwyczaje i żyją bliżej ludzi. Zdecydowanie jest ich więcej, niż pamiętam z dzieciństwa.
Stadka saren żyjące na polach, a nie w lesie już nikogo nie dziwią. Przez nie właśnie musieliśmy na młode drzewka na naszym polu golfowym pozakładać osłonki – takie same jakie używane są w leśnych szkółkach. Co i rusz jakaś brzózka była poobgryzana, lub obdarta z kory przez kozła szlifującego różki. Sarna, której zdjęcie dopiero co wrzuciłem na joga, pasła się spokojnie około 50 metrów od zabudowań.
Szczepionki przeciw wściekliźnie wśród lisów, jakie są rozrzucane od kilku lat po lasach i polach, zdecydowanie działają. Lisów jest coraz więcej. Zimą pokazywałem zdjęcia lisów mieszkających w stogu na skraju wsi. Regularnie widuję lisy w czasie porannych spacerów z psem, a dzisiaj niecałe sto metrów od naszych zabudowań, obok stawu na polu, lis oślepiony światłem latarki podpuścił mnie do siebie na jakieś dwadzieścia kroków. Dzisiaj też, gdy z Żoną wracaliśmy do domu przed samochodem przebiegły nam dwa młode liski. Chyba trochę za dużo ich jest. Nauczone życia w sąsiedztwie człowieka, zabezpieczone szczepionkami, bez naturalnych wrogów – mnożą się szybko.
Lisy to nie wszystko – ze dwa kilometry za tą para lisków spotkaliśmy maszerujące wzdłuż szosy cztery młode kuny. :)
Dodaj komentarz