Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Zaczyna mnie to już dobijać – przy każdych świętach te same jazdy z rodziną, tylko chyba coraz ostrzej, bo chociaż w czasie ostatniej gwiazdki też świrowałem, to teraz jest gorzej.
Czy oni naprawdę nie mogą zrozumieć, że nie jestem katolikiem i to dla mnie żadne święta? Że moje częściowe uczestniczenie w tym, to ukłon w ich stronę? Że nie mam ochoty wciągać się święconki, posty i inne historie? Że nie bawi mnie układanie i wysyłanie po rodzinie maili z życzeniami, tylko dlatego, że to ja ciągle siedzę w sieci? Że mnie to wszystko po prostu męczy? A biadolenie Babci i Ojca nad moim upadkiem po prostu mnie irytuje?
Ciężkie jest życie niekatolika w tradycyjno-katolickiej rodzinie…
Dodaj komentarz