Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Rany! Czytam podsumowanie tegorocznych nagród Grammy i oczom nie wierzę. Słuszne uhonorowanie kapitalnego albumu “Genius Loves Company” Raya Charlesa ośmioma statuetkami nie łagodzi szoku wywołanego przyznania tytułu najlepszego artysty tym mydłkom z Maroon5.
Bleeee….
no fakt … oni i najlepszy zespol
blee
Nie ma co marudzić, przynajmniej jakiś zespół rockowy.
Do do Charlesa, film "Ray" wymiata – ostatnią tak świetną autobiografią był chyba dopiero "Piękny Umysł", a i tak muzyka w "Rayu" jest nieporównanie lepsza :).
A czy kogos to dziwi? Przeciez to wszystko kreci sie wokol, glownie, kasy wiec i wygrywa to co sie sprzedaje :D
KasztanowaPiątka jest fajna. Jak dla mnie rzeczywiście kandydaci do "debiutu roku" (szkoda, ze tak naprawdę grają już długo i żadnymi debiutantami nie są, chociaż nic (większego?) wcześniej nie wydali). Lubieu, bo dobrzy technicznie, ciekawy wokal. Nie mogłeś się do czegoś innego przyczepić? ;)
Poza tym nie "najlepszy artysta roku" tylko "Best New Artist", to chyba bardziej "najlepszy debiut". :)
wtf Maroon5?
Kto to są ci wszyscy wymienieni w notce? :S
Wszyscy? Jedno nazwisko i jedna nazwa zespołu, a tu już "wszyscy".
Mydłki jak mydłki, kwestia gustu. Ale tandetę robią… to jest najgorsze… :|
A Że niby czego się spodziewać po imprezie z cyklu: "Zróbmy kategorie dla Xa"?
Maruny są fajne :)
Właśnie. Nikt nie podał żadnej innej propozycji na debiutanta roku! ;)