Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dzięki Encyklopedii Gazety Wyborczej w końcu doczekałem się porządnej encyklopedii w naszym domu. Od dawna o to marudziłem, bo nasza najnowsza encyklopedia to jednotomówka z 1980 – i tak niezła w porównaniu ze starszym egzemplarzem z 1969, w którym, jak lubię żartować, wszystko wynaleźli Ruscy.
Pewnie ktoś już się zdziwił: “naprawdę kupujesz to coś Wyborczej?”. Nie. Po prostu zagroziłem, że jeżeli nie kupimy jakiejś porządnej encyklopedii to będę zbierał tą Wyborczej :)
Wczoraj kurier przywiózł paczkę z ośmiotomowym wydawnictwem PWN – wreszcie będzie można to i owo sprawdzić, bez włączania komputera :)
(NP: Moloko — Indigo)
To po co wyłączasz kompa? ;-)
A ja kupuje to coś, bo to tak naprawdę hasła PWNu są, a Wybirczego dodatku nie musisz czytać.
Ale skład jest beznadziejny. Pomięty papier, krzywo wklejone strony, rozklejająca się okładka, czasem nawet podarcia itp.
Nie gadaj. Na składzie się znam ;) NIE JEST beznadziejny. Trzeba mieć zaprzyjaźnioną kioskarkę, co wybierze niezmięty egzemplarz. I format fajny — ruptura mi nie grozi.
Niejasno się wyraziłem: skład nie w znaczeniu złożenia tekstu, ale złożenia kartek do kupy :)
Ja mam sklep i co tydzień mam okazję wybierać jak najlepszy egzemplarz dla znajomych. Muszę przyznać, że trudno wybrać jakiś bez usterek. Najgorzej było z trzecim tomem – tylko jeden egzemplarz na cztery nie był podarty w środku.
Brrr… Tyle kasy za bezużyteczne książki? :)
Po co komu encyklopedia, tak się zastanawiam. W życiu do takiej nie zaglądałem :) Wikipedia, owszem… przydaje się często. Ale encyklopedia PWN? Nie wyobrażam sobie innej funkcji poza staniem na półce i wygladaniem dobrze.
Wikipedia nieco zbyt giczo-pryszczata jak na moje wymagania ;)
Wikipedia polska jest dosc chaotyczna, a co do PWN to niestety ale hasla w wyborczej sa ciete ze szkoda gadac.
Dodali wersję multimedialną na CD?