Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dzisiaj rodzice byli w Bydgoszczy i przy okazji oddawania jakieś papierka w salonie, w którym kupiliśmy dostawczaka do firmy, zajrzeli do przysalonowego komisu, do którego w rozliczeniu oddaliśmy nasz stary samochód.
To że z 8,5 tysiąca jakie dostaliśmy zrobiło się 13,2 to nic takiego, w końcu my żeśmy się na tyle zgodzili, a oni mogą wystawić samochód za ile chcą. Trochę nas ukłuło to pięć tysięcy różnicy, ale byliśmy przyparci i nie było jak się targować. Trudno.
Ciekawszą rzeczą, powiedziałbym nawet, że fascynująco ciekawą, było to, że z prawie 250 tysięcy przejechanych kilometrów zrobiło się 150 tysięcy! Czary jakieś, czy co?!
to może warto to zgłosić komu trzeba?
No i pytanie czy ten "nowy" dostawczak jest nowy
Myślę, że warto jeśli jest jak to udowodnić. A jakiej firmy to przysalonowy komis?
My kiedyś kupiliśmy skodę favorit, używaną. Po jakimś czasie padł licznik, więc ojciec kupił nowy. Podłączyliśmy go pod wiertarkę i nabiliśmy mniej więcej tyle samo kilometrów, ile pokazywał stary. Stary wymontowaliśmy i okazało się, że była na nim zerwana plomba — był kręcony do tyłu :/
To chyba normalne działanie komisów :/
Nie ma jak udowodnić. Komic przy Citroenie.
A czy na umowie nie został wpisany stan licznika przypadkiem?
Nie.
Jeśli ktoś się łudzi, że jakikolwiek licznik jest niekręcony, to jest zaiste naiwny. Istnieją w Polsce i za granicą firmy sprzedające masowo urządzenia do programowania liczników.