Czary w komisie

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Dzisiaj rodzice byli w Bydgoszczy i przy okazji oddawania jakieś papierka w salonie, w którym kupiliśmy dostawczaka do firmy, zajrzeli do przysalonowego komisu, do którego w rozliczeniu oddaliśmy nasz stary samochód.

To że z 8,5 tysiąca jakie dostaliśmy zrobiło się 13,2 to nic takiego, w końcu my żeśmy się na tyle zgodzili, a oni mogą wystawić samochód za ile chcą. Trochę nas ukłuło to pięć tysięcy różnicy, ale byliśmy przyparci i nie było jak się targować. Trudno.

Ciekawszą rzeczą, powiedziałbym nawet, że fascynująco ciekawą, było to, że z prawie 250 tysięcy przejechanych kilometrów zrobiło się 150 tysięcy! Czary jakieś, czy co?!

7 komentarzy

  1. ajot pisze:

    to może warto to zgłosić komu trzeba?

    No i pytanie czy ten "nowy" dostawczak jest nowy

  2. Świstak pisze:

    Myślę, że warto jeśli jest jak to udowodnić. A jakiej firmy to przysalonowy komis?

  3. Wampirek pisze:

    My kiedyś kupiliśmy skodę favorit, używaną. Po jakimś czasie padł licznik, więc ojciec kupił nowy. Podłączyliśmy go pod wiertarkę i nabiliśmy mniej więcej tyle samo kilometrów, ile pokazywał stary. Stary wymontowaliśmy i okazało się, że była na nim zerwana plomba — był kręcony do tyłu :/

    To chyba normalne działanie komisów :/

  4. da.killa pisze:

    Nie ma jak udowodnić. Komic przy Citroenie.

  5. ajot pisze:

    A czy na umowie nie został wpisany stan licznika przypadkiem?

  6. da.killa pisze:

    Nie.

  7. 3stan pisze:

    Jeśli ktoś się łudzi, że jakikolwiek licznik jest niekręcony, to jest zaiste naiwny. Istnieją w Polsce i za granicą firmy sprzedające masowo urządzenia do programowania liczników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *