Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Parę miesięcy temu ktoś przerzucił przez płot do mojego kuzyna M. psa. Podrośniętego szczeniaka, strasznie wystraszonego, strasznie miłego i strasznie skocznego. M. przyjął go, mimo, że miał już dwa psy. Dostał na imię Sony (po policjancie z Miami).
Okazało się, że bestia jest na tyle skoczna, że zaczął w końcu wyłazić z kuzynowego obejścia. Ze dwa razy przyszedł do nas pobawić się z Bono.
Parę dni ktoś tam sie na wsi skarżył, że Sony goni mu kury, ale samemu kuzynowi nikt nic nie powiedział. A przecież pokombinowało się, tak żeby nie mógł wychodzić.
Dzisiaj ktoś Sonego otruł, pobił i dogorywającego przerzucił przez płot. Przyjechał weterynarz, ale musiał psa uśpić, żeby się biedak nie męczył.
Oczywiście nikomu się nie da nic udowodnić… nie marzę o niczym innym, by razem z M. dopaść takiego gnoja i połamać mu nogi…
Dodaj komentarz