Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Urwanie głowy z tym zwierzyńcem…
Najpierw pies próbował mnie zamordować – wpakował mi się między nogi gdy biegłem przez podwórze, przez co przekoziołkowałem dwa razy po bruku. Walnąłem zdrowo. Minęło już parę godzin, a ja przez ostry ból żeber po lewej górnej stronie mam problemy z oddychaniem i poruszaniem. Aaaaaaa!
A potem cegiełkę dołożyła kotka. Przyniosła do domu i położyła sobie w kuchni, przy swoich miskach z jedzeniem, martwego wróbla. Najprawdopodobniej to ona go załatwiła, bandytka. A taki z niej mieszczuch był! Jeszcze rok temu nie chciała w ogóle na dwór wyjść!
Martwy wróbel w kuchni to słaba sprawa, nieprawdaż?
Zmówiły się te zwierzaki, żeby mnie wykończyć, albo doprowadzić do szału… A podobno się nie lubią i unikają…
Zawsze coś, paskudy, knują przeciw nam ;)
Dżdżownice na poduszce, żaby pod dywanem, gołąb pod stołem, wróble wszędzie, myszy na parkiecie, sikorka w kuchni, wiewiorka w ogrodzie…
Wszystko przed Tobą :/
Dzięęęęęki za pocieszenie Siwa! Wieeeeelkie dzięeeeeki!
:)
A u mnie wiatrówka i brak kotów na ogrodzie :D Ale ptaki przynajmniej są i ładnie się odwdzięczają pospiewując :)
Ja mam wiatrówkę, ale prędzej strzelałbym do ptaków niż kota.
Kotów mamy pełne podwórze – jednego domowego, kilka naszych podwórzowych i kilka dochodzących odsąsiadowych. :)
Aha, ja dokarmiam ptaszki. Nazywamy to kocim kinem. Wieiorka wyżyła. Wyrwałam z kociej paszczy.
Ja miałem dzisiaj psie kino, gdy Bono próbował zahipnotyzować wzrokiem sikorki na płatach słoniny. Chyba chciał, by mu jeden urwały :)
Strzelać, to strzelać, ale trafić, to jest sztuka ;) Chyba jedek kot dostał lekko po tyłku (musnęło go), a koło reszty to najwyżej świsęło w powietrzu :)
Taki kot-killer to ja nie jestem ;)
Ale to najlepszy komplement od kociaka! Daje do zrozumienia, że uwielbia ten dom i właściciela [albo na odwrót:
http://www.student.ipfw.edu/~osbodr01/hallmarks/9cl030809.gif
;]