Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Urwanie głowy z tym zwierzyńcem…
Najpierw pies próbował mnie zamordować – wpakował mi się między nogi gdy biegłem przez podwórze, przez co przekoziołkowałem dwa razy po bruku. Walnąłem zdrowo. Minęło już parę godzin, a ja przez ostry ból żeber po lewej górnej stronie mam problemy z oddychaniem i poruszaniem. Aaaaaaa!
A potem cegiełkę dołożyła kotka. Przyniosła do domu i położyła sobie w kuchni, przy swoich miskach z jedzeniem, martwego wróbla. Najprawdopodobniej to ona go załatwiła, bandytka. A taki z niej mieszczuch był! Jeszcze rok temu nie chciała w ogóle na dwór wyjść!
Martwy wróbel w kuchni to słaba sprawa, nieprawdaż?
Zmówiły się te zwierzaki, żeby mnie wykończyć, albo doprowadzić do szału… A podobno się nie lubią i unikają…
Dodaj komentarz