Ojciec zaszalał i przy okazji pięćdziesiątych urodzin Matki kupił jej prezent, który jest właściwie dla niego. Naprawdę się kobieta zdziwiła, gdy z pudła wyjęła wiatrówkę z lunetą, setką tarcz i pudełkiem śrutu :)
Żeby oddać Ojcu sprawiedliwość muszę wspomnieć, że w pudle był też elegancko opakowany flakon z Chanel no. 5.
Hm. Słyszałem, że ojcowie lubię kupować prezenty dla siebie udając, że są przeznaczone dla dzieci, ale żeby w ten sposób…? ;)Swoją drogą każda dodana przez Ciebie notka świadczy o tym, że wentylator do karty jest niepotrzebny ;)
To przecież jest pierwsza zasada kupowania prezentów "kupuj też z myślą o sobie " :)
A myślisz po co kupiłem dziewczynie na osiemnastke jej własny [taa ;-)] komputer? ;-)))
a mój rodzic parę dni temu podarował mi… makaron "domowy"
a to już gorzej niż garnek