Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Już raz się żaliłem, że prześladują mnie słowa. Teraz uwzięło się na mnie kolejne – od kilku dni męczę się z “laubzegą”. Ciekawe, co będzie następne?
Mnie przesladuje "trójaminoftalohydrazyna". Podobno, jak sie do tego czegos doda wody utlenionej, swieci kilka godzin i rozjasnia ciemnosci.
Heh, tak sie sklada, ze "laubzega" to moja byla ksywa ;).