My grzybiarki
Dwa kosze grzybów to dużo? Błąd! Dla nas to nic. Dzisiaj z Żonką znowu byliśmy na grzybach. Chociaż oznaczało to pobudkę o 5.30 (w niedzielę!) ale i tak było warto – przywieźliśmy trzy kosze! Gdybyśmy zabrali więcej koszy, to i tak byśmy je napełnili. Po prostu trafiliśmy na taki maślakowy zagajnik, że w niecałą godzinę uzbieraliśmy dwa kosze. Maślaki jednak nam się szybko znudziły i trzeci kosz zapełniliśmy zajączkami, czarnymi łebkami, kurkami i prawdziwkami. Może następnym razem na maślaki zabierzemy jakieś duże skrzynie? :)
(NP: Joss Stone — Less Is More)
I kto to wszystko czyścił? Nam zwykle po jednym udanym grzybobraniu się odechciewa… Ale w tym roku jeszcze takiego nie było i nie możemy sie doczekać (teraz u nas nie ma grzybów) :-)
Ekipa czyszcząca była spora: Żona, Matka, Babcia i ja :)
Kurki… o matuniu… na masełku….
BTW, za lubiankę kurek mogę czyścić cały dzien.
siwa: zapamiętam ;-)
Siwa: zgadnij co mam dzisiaj na kolację? :p
Chcesz mnie zdenerwowac, tak?
Będą mi smakowały razy bardziej :)
a zebys na sztana trafił i gąb Ci wykrzywiło!
Ciekawe ile musiałbym wypić, żeby szatana pomylić z kurką? :)
Chyba goryczaka? Od szatana wnętrzności wykrzywia, ale u nas raczej o takiego ciężko ;-)
BTW. jak byliśmy na wczasach na na ośrodku wyrósł ładny goryczak. Myśmy go podziwiali, ale oczywiście zostawili w spokoju, ale gościu z domku obok najpierw przysypał ściółką, żeby nikt grzybka nie zobaczył i mu go nie zabrał sprzed nosa, a po dwóch dniach zerwał cały szczęśliwy. Szczęście mu zepsuła moja tesciowa tłumacząc co to za grzyb. Facet nie chciał wierzyć, póki nie spróbował ;-)
Kurki już zjedzone… mniam… ale były pyszne…. :)
Jajcus: dzisiaj znalazłem z 10 szatanów, więc z tym nie ma problemu :)