Karciana noc

,

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Wczoraj Brat z Kuzynem wyciągnęli mnie na grę w karty. Najpierw tysiączek (wygrałem dzięki fantastycznemu finiszowi, a miałem niecałe 400 gdy Kuzyn dobił do 900!), potem pokerek. Brat w Irlandii nauczył się innych pokerów niż tradycyjny więc nas uczył. Spodobał mi się zwłaszcza “Krzyż południa”, ale “Cincinnati” też nie jest zły.

Na szczęście nie graliśmy na pieniądze (hm… w sumie to graliśmy na pieniądze, ale to był bilon sprzed denominacji, wykorzystany jako żetony), bo w połowie gry karta mi się odwóciła i przepuściłem całą fortunę (a kasy nałuskałem zdrowo) i w końcu wylądowałem na debecie. :)

Fajny męski wieczorek – karty, piwo (oni) i koniak z colą (ja). Gdyby nie to, że dzisiaj od wczesnego rana zasuwanie, to posiedzielibyśmy dłużej, a tak o pierwszej było “po ptakach”.

silva rerum
silva rerum
@silvarerum@horodecki.net

„silva rerum”, czyli „las rzeczy”.
Blog Łukasza Horodeckiego o różnościach, głównie o jeżdżeniu na rowerze, bezmięsnym gotowaniu i używaniu Linuksa.

88 posts
55 followers

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *