Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dostałem dzisiaj śrutem z wiatrówki w klatkę piersiową. Najwyraźniej przeleciał przez szparę we wrotach, na których wisiała tarcza. A ja oczywiście musiałem na chwile wleźć do pomieszczenia znajdującego się po drugiej stronie. Dostałem i zdziwiłem się. Ból spory, przez chwilę nie mogłem złapać oddechu. Teraz mam tylko czerwony, bolący, opuchnięty ślad wielkości 20 groszy.
Żonka się chwali, żę ma postrzelonego męża. :)
Widać nie dość mocno trzymaliście za mnie kciuki, że coś takiego mi się przydarzyło :)
(NP: Nosowska — Nix)
Dodaj komentarz