Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
“Wyborcza” pisze o tym jak ministerstwo bardzo chciało pomóc studentom, ale ci lepiej by mieli, bez tej pomocy:
Nawet dwukrotnie mogą zdrożeć akademiki i jedzenie w studenckich stołówkach. To efekt ustawowych zmian, dzięki którym studenci mieli być bogatsi.
Od października uczelnie nie będą mogły dotować domów studenckich i stołówek. Do tej pory pokrywały nawet połowę kosztów.
Cała sprawa przez to, że ministry wymyślili, że studenci powinni dostać więcej pieniędzy i zabrali kasę z dotacji, przenosząc ją na stypendia socjalne.
Rzecznik MENiS Mieczysław Grabianowski uspokaja: – Pieniądze, które dotychczas uczelnie dostawały na akademiki i stołówki, trafią do studenta – twierdzi. – Na stypendia socjalne przekazywaliśmy 800 mln zł, ta kwota wzrośnie do 1,5 mld.
Czy to znaczy, że studenci dostaną tyyyyyle kasy, że podwyżki w akademikach i stołówkach ich nie ruszą?
Z naszych ustaleń na różnych uczelniach wynika, że jeśli stypendia wzrosną, to symbolicznie. Na toruńskim uniwersytecie nieoficjalnie szacują, że student biorący stypendium dostanie dodatkowo średnio zaledwie ok. 10 zł z dotacji na zakwaterowanie. To nie zrekompensuje podwyżek.
Dlaczego dotacje mogą być tak małe?
– Choć kwota na stypendia w całym kraju się zwiększy, to zwiększy się też liczba osób uprawnionych do świadczeń – tłumaczyli nam przedstawiciele uczelni.
Przypominali, że stypendia z budżetu państwa będą się należały nie tylko studentom dziennym państwowych uczelni (tak było dotychczas), ale również wieczorowym, zaocznym i tym z uczelni niepublicznych.
Bardzo ładnie to MENiS wymyśliło, naprawdę bardzo ładnie. Studenci będą kochać swoje ministerstwo baaaaaardzo mocno…
(NP: John Lee Hooker — Boom, boom)
Dodaj komentarz