„silva rerum” powraca
Na samym początku chciałbym wyjaśnić, że plotki mówiące o tym, że święty Mikołaj pozbawił mnie dostępu do sieci za karę za wymiganie się od wigilii są nieprawdziwe :)
Ufff… półtora miesiąca bez blogowania – tak długiej przerwy jeszcze nie miałem. Sam nie wiem dlaczego nie pisałem. Nie dla tego, że nie miałem o czym, albo że nie chciało mi się pisać. Wręcz przeciwnie – kolejne notki układały mi się w głowie, ale gdy siadałem przy komputerze by je tu wrzucić pojawiała się blokada. Nie udało mi się nawet zabrać za ostateczną korektę wpisu, który gotowy 90% wisi w szkicach od ponad trzech miesięcy…Po prostu popadłem w jakieś zimowe odrętwienie. Nie minęło do dzisiaj, ale postanowiłem z nim walczyć i zmusić się do zapisania chociaż części tego co chciałem „blognąć”. Część wpisów przepadła, ale myślę, że kilka się uda mi z siebie wycisnąć. Hmm… najlepiej będzie, jak postawię się w sytuacji bez wyjścia i zapowiem notki, które zaplanowałem. Dzięki temu nie będę mógł się wywinąć :)
O czym w najbliższym czasie będzie można przeczytać na „silva rerum”? O tym, jak niepotrzebnie dałem się zniechęcić filmowi „Serenity” do serialu „Firefly”, którego był kontynuacją. O tym, że „Blade Runner. Final Cut” ssie, ale i tak wydanie kolekcjonerskie „Łowcy Androidów” rządzi rulezem. O mojej religijnej drodze życiowej. O najsmakowitszym blogu w polskiej blogosferze. Zdradzę też, na jakim filmie beczałem jak bóbr (sic!). Oczywiście możecie liczyć też na jakieś świeże zdjęcia da.killi 2.0. Polecę też ze dwa-trzy programy i podzielę przepisem na świetne żeberka.
No tak. Łatwo było to zapowiedzieć, ale teraz trzeba będzie się przemóc i to wszystko tu wklepać :)
Noo, w koncu. Czekam :-)
Firefly jest boski, film też dawał rady jednak został chyba nakręcony po to by raz na zawsze rozwiać jakiekolwiek nadzieje na kontynuacje serii. Swoją drogą, ktoś się chyba przespał z żoną producenta bo nie pojmuję czemu Firefly mimo swojej popularności został wstrzymany.
tak czy siak, z niecierpliwością czekam na wpis dotyczący Blade runnera :]
…zrób podcasta będzie szybciej ;-)
No, nareszcie nowy wpis!
Też mam wielkie zaległości blogowe. Moim problemem jest brak energii — nie mogę się zebrać i usiąść choćby na kwadrans do blogowania. No nie mogę jakoś. Ale próbuję z tym walczyć…
Firefly trzeba zacząć od serialu. Najpierw serial, potem film. No i w ogóle Firefly rządzi.
PS: Czekam z niecierpliwością na kulinaria! :)
No, teraz Killa to się nie wymigasz :). A co do Serenity – też wciągnąłem przed obejrzeniem serialu i to był błąd (film lekko pojechałem tak swoją drogą). Ale przy wciąganiu serialu już po prostu zamarłem w zachwycie – nareszcie SF, które z radością przyjmuje moja żonka! YYES!
film na którym beczałeś? :> może 'Le Scaphandre et le papillon’?
proponuję zacząć od najważniejszych rzeczy, czyli od żeberek, a najlepiej da.killa 2.0 jedzący żeberka :)
Hehehe, nowy wpis :) .
Fakt, że nie interesuje mnie zbytnio, bo zbyt zgeeczałem, ale lepszy rydz niż nic (fuj, grzyby!).
Super! Welcome back Mr. Da Killa (:
No i co z tymi wpisami? Znow sie lenisz?
Uwielbiam szczerze kobiety ^^ .
O, i chyba skończyło się na zapowiedzi… Ja to w gruncie rzeczy rozumiem – są przecież ważniejsze sprawy, niż prowadzenie bloga. :)