Dzisiaj podzielę się z Wami trzema produktami, które ułatwiają mi życie w kuchni, gdy nie mam czasu i/lub ochoty na samodzielne dłubanie.
Aquafaba w proszku
Zanim odkryłem sproszkowaną aquafabę korzystałem z tej z puszek z cieciorką. Niestety w mojej okolicy puszkowaną ciecierzycę coraz trudniej znaleźć, bo wszędzie jest tylko pakowana w słoiki, a w niej aquafaby jak na lekarstwo. A nawet gdy już trafię na puszki, to po zużyciu płynu, wypadałoby coś zrobić z cieciorką, a moja rodzina niestety nie należy do jej fanów.
Rozwiązaniem mojego problemu okazała się aquafaba liofilizowana.

Na Allegro jest wiele różnych, ja kupuję aquafabę z Biosweny. Rozpuszcza się ją sypiąc 10 gramów proszku na 150 ml wody, więc jedno opakowanie daje 450 ml, czyli równowartość 10 dużych jaj, jeżeli używacie aquafaby jako zamiennika jajek. Ja używam jej głównie do pieczenia fantastycznych wegańskich bułek do hamburgerów.
Składniki: liofilizowany wyciąg z roślin strączkowych: groch, biała fasola, ciecierzyca, soczewica.
Owsiana śmietana
Długo korzystałem z przepisu na roślinną śmietanę z książki „Roślinna kuchnia regionalna” Pawła Ochmana, znanego z bloga weganon.pl: szklanka mleka, pół szklanki oleju, 2 łyżki soku z cytryny, sól, odstawić, zblendować, zostawić w lodówce na kilka godzin.
Przepis jest prosty i śmietana wychodzi jak należy, ale nie tylko wymaga wcześniejszego planowania, lecz również mycia blendera po fakcie. Jestem na to za leniwy, więc gdy tylko trafię w Lidlu owsianą śmietanę Vemondo, to robię zapas. Niestety w sklepie na moim zadupiu rzadko to się zdarza.

Używałem jej w sosach, zupach i do polewania pierogów. Sprawdziła się znakomicie. Do tego stopnia, że mój podejrzliwy wobec wszelkich zamienników ojciec nawet nie zauważył, że wciąga leniwe z owsem.
Składniki: woda, 14,3% olej rzepakowy, 8,5% owies mielony, skrobia modyfikowana, stabilizatory: hydroksypropylofosforan diskrobiowy, guma guar, emulgator: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mono i diacetylowinowym, regulator kwasowości: cytryniany sodu, sól.
Wegekostki
Zrobienie roślinnego bulionu nie jest trudne: nawrzucać warzyw do garnka, zalać wodą, doprawić i pozwolić im pyrkotać kilka godzin. Z racji czasochłonności procesu zazwyczaj wstawiałem wielki gar i po zużyciu potrzebnej części, resztę porcjowałem po ~0,5 i mroziłem w plastikowych wiaderkach.
To jednak wymagało sporo miejsca w zamrażalniku, a na dodatek moja matka wydała komuś moje plastikowe wiaderka, które czekały na kolejne gotowanie bulionu. Gdy zostałem bez przygotowanych porcji, każdy przepis wymagający np. dwóch szklanek bulionu oznaczał zaczynanie robienia obiadu rano, lub przygotowanie wywaru dzień wcześniej.
Zacząłem się rozglądać za kostkami bulionowymi. W sklepach leży ich sporo, ale wszystkie mają w składzie olej palmowy. W końcu trafiłem w Netto na produkt firmy EkoWital, który go nie zawiera (glutenu też nie, jeżeli to dla kogoś ważne).

Używa się tego jak wszystkich kostek, jedna sztuka na pół litra wody.
Składniki: chlorek potasu, oleje roślinne (shea, oliwa z oliwek extra virgin), miso (soja, ryż, woda, sól, koji), suszone warzywa w zmiennych proporcjach 13,7% (cebula, seler, marchew), sól, skrobia kukurydziana, mąka ryżowa, maltodekstryna, pietruszka, przyprawy.
Dodaj komentarz