Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Kolejny kamień milowy w changelogu da.killi 2.0 – Grzesiek po raz pierwszy poszedł do kina! Nastawialiśmy i namawialiśmy go przez tydzień i w końcu (skuszony obietnicą popcornu) dał się przekonać do sobotniego poranka w bydgoskim Multikinie.
W kinie ciągle dopytywał o obiecany popcorn, ale poza tym był nieźle przejęty całą sytuacją. Trzeba było widzieć jego minę, gdy podawał bilety dziewczynie stojącej “na bramce”! :)
W sali się nieco wyluzował, gdy okazało się, że przed ekranem są wystawione zabawki: kręgle, piłki, stolik z przyborami do rysowania i, co najważniejsze, skrzynia z klockami. Ledwo zdążyliśmy zbudować samochód z przyczepką i kawałek ściany z oknami zaczął się seans.
Młody zaczął wciągać “Braci Koala” i popcorn, a mnie w tym momencie dopadło poczucie uleciałej młodości… Tak przecież niedawno mój Ociec zabrał mnie po raz pierwszy do kina na poranek z “Bolkiem i Lolkiem”, a teraz ja sam przyprowadziłem przed duży ekran swoje dziecko… Ech…
Po dwóch odcinkach “Braci Koala” były dwa “Noddiego”, przyszła pora na podwójny “Świat małej księżniczki”. Wtedy Grześ oznajmił: “Nie lubię tej bajki!”, więc zwinęliśmy się z kina :)
Młody twierdzi, że mu się podobało (zwłaszcza “pokon”), ale dodaje, że nie chce jechać znowu, bo raz mu wystarczy ;)
Dodaj komentarz