King Kong

6 komentarzy

  1. Yh.. byłem w kinie, dwa razy przysnąłem, raz się „wystraszyłem” (chodziło o dźwięk) a później cieszyłem się, że moja kobieta ze mną się na ten film wybrała, bo inaczej uznałbym 3 godziny za zmarnowane.

    Porcelanowa, niezniszczalna bohaterka (dwa zarysowania po zjeździe na tyłku, wytarganiu przez T-Rexa itp) o nieskazitelnej fryzurze nawet po kilkudniowym pobycie w dżungli (fryzjer na każdym rogu?), w zimie chodząca w lekkiej sukieneczce, bez choćby gęsiej skórki – to dla mnie przesada. Nawet jak na film, który ma być czymś w rodzaju amerykańskiego animowanego komiksu.

    Oddam jednak rację, że jeśli nie zwraca się uwagi na takie rzeczy, to nawet da się całkiem miło oglądać.

  2. siwa pisze:

    A ić. Apoteoza zoofilii. Radio Maryja jeszcze nie interweniowało?

  3. AvantaR pisze:

    No ja sie wlasnie boje, ze jest to kolejny hamerykanski film z plastykowymi bohaterami :(

  4. da.killa pisze:

    Chwila, chwila. Ma być „Piękna i Bestia” to jest. A Piękna musi być piękna, niezależnie od okoliczności. No i jest, ot co.

  5. shoq pisze:

    Pierwsza godzina przypomina mi titanica ;-)

  6. TomAsh pisze:

    W tym filmie nie ma mowy o plastykowych postaciach (przynajmniej nie w dzisiejszym słowa znaczeniu). Reżysre chciał oddać ducha filmów lat trzydziestych (z tego co mówi w wywiadach to od małego chciał nakręcić film o King Kongu) i stąd np. „niezniszczalność” bohaterki. Wg mnie na ten film nie powinno się wybierać jeśli oczekuje się „typowej” superprodukcji, jakich to ostanio wiele powstaje. Po prostu jest to hołd dla kina lat trzydziestych…