Bono na sex-gigancie

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Pies mi zwiał. Podkopał się pod bramą i prysnął. Ponad dobę temu.

Na początku baliśmy się, że w pogoni za jakimiś sarnami (uwielbia je ścigać) zapędził się na szosę i wpadł pod samochód lub ktoś “życzliwy” zrobił mu to, co spotkało psa Kuzyna. Objechaliśmy całkiem spory kawałek okolicy, jednak nigdzie go nie znaleźliśmy, ani żywego, ani martwego.

Wywiesiliśmy więc w sklepie ogłoszenie. I to było bardzo dobre posunięcie. Dowiedzieliśmy się, że Bono dołączył do grupy adoratorów bezpańskiej suczki, która najwyraźniej akurat ma cieczkę. Całe stado (do ośmiu sztuk) pojawia się w różnych miejscach wsi.

Jak dotąd nie udało mi się go spotkać, bo za każdym razem, gdy ktoś zgłosi, że widział Bono z jego panną, zjawiam się na miejscu za późno. Jak widać to całkiem mobilne sex-party ;D

Pocieszeni faktem, ze jednak żyje i jest w okolicy czekamy na moment, kiedy uda się go dopaść, lub sam w końcu wróci się najeść.

Drań z niego. Tak zmartwić moją ciężarną Żonkę. Wedle ludowych przekazów zjedzą go za to myszy :)

silva rerum
silva rerum
@silvarerum@horodecki.net

„silva rerum”, czyli „las rzeczy”.
Blog Łukasza Horodeckiego o różnościach, głównie o jeżdżeniu na rowerze, bezmięsnym gotowaniu i używaniu Linuksa.

103 posts
46 followers

8 odpowiedzi do „Bono na sex-gigancie”

  1. smuki

    a tak go podobno nie lubisz…

  2. wiesz jak mowi polskie przyslowie… :D

  3. Hmm, to może niedługo po wsi będą ganiać małe forki Bono? :)

  4. pbm

    Chyba link ci sie spsul do tego psa kuzyna…

  5. Świstak

    Dobry tytuł :D

  6. Fajnego masz tego psiaka, mam nadzieje, ze go znajdziesz :)

  7. Bono powinno się wykastrować!
    Nieźle brzmi, co? ;)

  8. Też myśle, że powinno mu się podwiązać worek :p

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *